Tytuł: Tańcząc na rozbitym szkle
Wydawnictwo:
Już dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji. Płakałam, stresowałam się i kibicowałam, jak nigdy.
Lucy, Lily i Priss to siostry, trzy wojowniczki, które za siebie mogłyby oddać życie. Wszystkie trzy są obciążone genetycznie, bowiem od pokoleń kobiety umierały na raka piersi. Nic więc dziwnego w tym, że siostry ciągle żyją w strachu. Lucy jako jedyna wygrała już kiedyś z chorobą mimo to, ciągle boi się nawrotu choroby.
Lucy to najsilniejsza z całej trójki kobieta. Prócz swojej choroby zmaga się także z chorobą męża Mickeya, który cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową. Choroba objawia się silnymi stanami psychozy, a także euforii i depresji żeby w końcu znów dojść po leczeniu do stanu mniej więcej stabilnego.
Tych dwoje nigdy nie powinno się pobrać, ale Lucy od pierwszego wejrzenia pokochała dobre serce Mickeya i choć on na początku starał się pokazać jak bardzo jest zły, to Lucy od początku wiedziała, że tak nie jest.
Ich związek składa się głównie z wzajemnego zaufania i zasad, które od początku ustalili. Jedna z nich brzmi: żadnych dzieci. Oboje są obciążeni genetycznie i za nic w świecie nie chcą tak złych genów przekazać dalej. Jednak życie bardzo weryfikuje ich plany, bowiem gdy na rutynowych badaniach okazuje się, że Lucy jest w ciąży, oboje są zaszokowani.
Jak to możliwe? Co się stanie z dzieckiem gdy przekażą mu swoje obciążenia genetyczne? Lucy i Mickey na nowo muszę poukładać swoje życie i choć ta mała iskierka radości już zamieszkała w ich domu, życie kolejny raz ich zaskoczy.
Zapraszam do lektury pełnej emocji. Gdzie życie jest życiem, a nie tylko wymyśloną fabułą. "Tańcząc na rozbitym szkle" to tak piękna i smutna historia, że z pewnością nie jeden raz uronicie łzę. Przyznam, że ja książkę wręcz pochłonęłam, bowiem dawno nie zdarzyło mi się tak bardzo zaangażować w życie bohaterów. Wiernie trwałam przy nich, razem z nimi płakałam i cieszyłam się, przeżywałam wzloty i upadki.
Książka jest tak dramatyczna, a zarazem tak podnosząca na duchu, że trudno przeczytać ją i po prostu odłożyć na półkę.
Jeżeli macie możliwość koniecznie po nią sięgnijcie. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie.
Po Twojej recenzji, chętnie sięgnę, chociaż planowałam darować sobie tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJuż Lena mnie do niej przekonywała. Chyba od niej zacznę czytanie ;)
OdpowiedzUsuńJeśli ta książka jest równie emocjonalna, jak ta recenzja to muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale lubię się tak umartwiać książkami, które bombardują mnie emocjami - nawet jeśli przez cały czas czytania płaczę. Może pomagają mi docenić to co mam?
OdpowiedzUsuńKsiążka genialna :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skońćzyłam czytać tą książkę i w pełni zgadzam się z recenzją :)Jest bardzo emocjonalna wywołała u mnie nie jedną łzę i wiele refleksji nad życiem , ale naprawdę warto ją przeczytać. Polecam :)
OdpowiedzUsuń