„Ostatnio widziane” to jedna z tych książek, które już od pierwszych stron budują niepokój – nie przez dramatyczne zwroty akcji, lecz przez duszną atmosferę sekretów, niedopowiedzeń i pozornego spokoju. Adele Parks doskonale wie, jak grać na emocjach czytelnika – i choć w moim przypadku dość wcześnie zaczęłam podejrzewać, kto stoi za zniknięciem, wcale nie odebrało mi to przyjemności z lektury.
Poznajemy dwie z pozoru różne kobiety. Jedna z nich – Leigh – prowadzi uporządkowane życie. Jest żoną, matką, zorganizowaną kobietą, która łączy pracę z dbaniem o dom i macierzyństwem. Druga – Kai – to wolna, seksowna, kochająca podróże kobieta. Żona, która zrezygnowała z pracy aby opiekować się chorą matką. Te kobiety łączy jedno. Obie zaginęły i zostawiły po sobie rozpaczających mężów.
Autorka snuje historię powoli, z dbałością o każdy szczegół, przez co napięcie rośnie stopniowo, a niektóre fragmenty aż proszą się o podkreślenie. To nie jest thriller oparty na krwawych scenach, tylko psychologiczna rozgrywka, w której ważne są motywacje postaci i ich ukryte intencje.
Muszę przyznać, że od początku miałam przeczucie, kto może być winny – coś w zachowaniu tej postaci po prostu nie pasowało do reszty układanki. Mimo to, autorce udało się kilkukrotnie zasiać we mnie wątpliwości i zgrabnie odwracać moją uwagę, co uważam za duży atut. Nawet jeśli czytelnik jest bystry, Adele Parks nie ułatwia mu sprawy – prowadzi go przez ścieżki, na których nic nie jest oczywiste.
„Ostatnio widziane” to solidny thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu nie tyle tempem, co atmosferą i psychologiczną grą. Mi osobiście nie podoba się zakończenie tej historii, w moim odczuciu jest niekompletne, ale i tak uważam, że książka jest naprawdę dobrze napisana. Jeżeli macie ochotę polecam!