Przejdź do głównej zawartości

SOCIAL MEDIA

 

 

Liane Moriarty, znana z bestsellerowych powieści takich jak „Wielkie kłamstewka” czy „Dziewięcioro nieznajomych”, w swojej najnowszej książce „Zaledwie moment” ponownie pokazuje, że świetnie zna się na tym co robi. Gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. I choć książka jest gruba, przeczytałam ją jednym tchem!

Akcja książki rozpoczyna się na pokładzie opóźnionego samolotu do Sydney. Wśród pasażerów znajduje pewna kobieta, która niespodziewanie zaczyna przepowiadać współpasażerom, kiedy i w jaki sposób umrą. I tak jedni dowiadują się, że umrą ze starości albo w bardzo zaawansowanym wieku ale są też i tacy, którzy dowiedzą się o śmierci dziecka w wyniku utonięcia, czy o tym, że zginą w bójce jak Ethan, spokojny mężczyzna, który nigdy się nie bił. Stewardesa Allegra usłyszy, że popełni samobójstwo, a Eve, będąca w podróży poślubnej, ma zostać zamordowana przez swojego właśnie poślubionego męża. Początkowo pasażerowie traktują te przepowiednie z niedowierzaniem, jednak gdy jedna z nich się spełnia, zaczynają panikować i zastanawiać się kto umrze następny.

Autorka w „Zaledwie moment” porusza temat przeznaczenia, wolnej woli i tego, jak ludzie radzą sobie z wiedzą o własnej śmierci. Z mistrzostwem buduje napięcie, prowadząc wielowątkową narrację, która pozwala czytelnikowi zagłębić się w psychikę bohaterów. Każda postać reaguje inaczej na otrzymaną przepowiednię, co prowadzi do refleksji nad tym, jak różnorodne mogą być ludzkie reakcje na nieuchronność losu.  

„Zaledwie moment” to powieść, która skłania do zadumy nad życiem i śmiercią. Autorka nie tylko tworzy intrygującą fabułę, ale także zmusza czytelnika do zastanowienia się nad własnym podejściem do przeznaczenia i wolnej woli. Książka łączy w sobie elementy thrillera psychologicznego z głęboką analizą emocji i relacji międzyludzkich.

Ta książka to kolejna udana powieść Liane Moriarty, która z pewnością przypadnie do gustu fanom jej wcześniejszych dzieł. Autorka po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć wciągające historie, które poruszają ważne tematy i pozostają w pamięci czytelnika na długo po przeczytaniu ostatniej strony.

A Wy co byście zrobili wiedząc kiedy i jak umrzecie?
 

 

Zalewdwie moment - Liane Moriarty


 

Melissa Darwood w Schizis zabiera czytelnika w podróż do świata, w którym granica między rzeczywistością a iluzją jest wyjątkowo cienka. Główna bohaterka, Marcja, to dziewczyna, która od najmłodszych lat czuje, że jej życie jest inne niż wszystkich wokół. Słyszy głosy, doświadcza wizji i ma wrażenie, że jej umysł funkcjonuje na dwóch zupełnie różnych płaszczyznach. Przez to dorasta w poczuciu wyobcowania, nie mogąc znaleźć swojego miejsca w świecie. Do tego często choruje, ma tylko dwoje dobrych przyjaciół i życie, które nie jest takie jakby chciała.
Dziewczyna postanawia założyć swój kanał i nagrać filmy, które nieco przybliżą jej chorobę, a na 100 tysięcy subskrypcji chce ogłosić coś szokującego. Co to będzie?

Fabuła książki skupia się na odkrywaniu prawdy. Czy Marcja cierpi na chorobę psychiczną? Czy może coś zupełnie innego? Autorka buduje napięcie, stopniowo ujawniając tajemnice, a jednocześnie porusza ważne tematy związane ze zdrowiem psychicznym, samotnością i tożsamością.

To powieść, która mocno oddziałuje na emocje czytelnika. Historia Marcji jest jednocześnie intrygująca i niepokojąca, co sprawia, że nie można przejść obok niej obojętnie. Autorka świetnie buduje atmosferę, wprowadzając elementy psychologicznego napięcia i tajemnicy. Nie jest to typowa młodzieżowa powieść – Schizis skłania do refleksji i zmusza do zadawania pytań o naturę naszej percepcji rzeczywistości. Koniec książki jest tak zaskakujący, że szczękę do dziś zbieram z podłogi! Serdecznie Wam polecam ten tytuł!


Schizis - Mellisa Darwood

 


„Świetlni Detektywi” to jedna z tych gier planszowych, które od razu przykuwają uwagę swoją oryginalnością. Wykorzystanie „magicznych latarek” do odkrywania ukrytych postaci to fantastyczny pomysł, który wyróżnia tę grę na tle innych tytułów rodzinnych. 

W pudełko znajdziemy planszę do gry, która jednocześnie również jest pudełkiem, 5 postaci, 5 plansz z różnymi symbolami, klepsydrę, 5 magicznych latarek, 5 tarcz, 60 kart poszukiwań, 1 kostka księżyca, 7 znaczników przyspieszenia, 1 figurka księżyca, 4 znaczniki strefy, karty strefy, żeton wyzwania oraz instrukcje i plakat.


 

Grę rozpoczynamy od rozdania plansz i latarek. Każda runda ma 4 etapy. Pierwszy etap to poszukiwania. Bierzemy kartę z wierzchu stosu i przekręcamy klepsydrę. W całkowitej ciszy szukamy osoby, rzeczy lub elementu, który jest przedstawiony na karcie. Gdy czas się skończy również w ciszy na swojej obrotowej planszy zaznaczamy liczbę jaką znaleźliśmy danej postaci lub elementu. 3 etap to punktacja, najważniejsze aby nie przeszacować bo wtedy nie otrzymuje się punktów. Ostatni etap w podstawowej wersji gry to pościg księżyca. Przesuwamy go zgodnie z tym co znajduje się na karcie plus rzucamy kostką. Pierwsza runda gry się kończy. Przed nami jeszcze 4!


 

W podstawowym wariancie gry wygrywa każdy, bo gra się wspólnie. Są jeszcze dwa warianty gry ja szczególnie polecam ten rywalizacyjny, ale jest również trudniejszy wariant gry, w którym używa się chociażby wcześniej wymienionych znaczników strefy.

Rozgrywka w „Świetlnych Detektywów” jest dynamiczna i nieskomplikowana, co sprawia, że świetnie nadaje się dla młodszych graczy.  To nie jest klasyczna gra detektywistyczna – tutaj liczy się spostrzegawczość i refleks!

Co mnie najbardziej zaskoczyło? Oczywiście latarki! To absolutnie genialny gadżet, który sprawia, że zabawa jest jeszcze bardziej angażująca. Samo odkrywanie ukrytych ilustracji daje ogromną frajdę, a dla dzieci to wręcz magia. Plansza jest kolorowa, pełna detali, a jakość wykonania komponentów stoi na wysokim poziomie. Jak dla mnie jedynie pionki fajnie gdyby nie były z tektury. Gra jest naprawdę wspaniała, a pionki jakoś mi tu nie pasują.


 

Muszę przyznać, że „Świetlni Detektywi” to jedna z tych gier, które zostają w pamięci. Jest prosta, ale jednocześnie daje mnóstwo satysfakcji. Dorośli również znajdą w niej coś dla siebie – refleks i spostrzegawczość odgrywają tu kluczową rolę, więc gra potrafi wciągnąć nawet starszych graczy.

Nie jest to jednak tytuł do długich, strategicznych rozgrywek – raczej szybka, dynamiczna zabawa na rodzinny wieczór lub spotkanie ze znajomymi. Idealna dla dzieci, ale i dorośli mogą poczuć się jak prawdziwi detektywi. Szukanie postaci albo rzeczy wcale nie jest takie łatwe, bo brakuje czasu. Dodatkowo plansze są tak napakowane i tyle się na nich dzieje, że to naprawdę ogromne wyzwanie.

Ja Wam bardzo ten tytuł polecam! U nas na pewno będziemy grać i to nie jeden raz! 


Świetlni detektywi

 


"Zrzutka Haywardów" autorstwa Janice Hallett to kryminał inny niż wszystkie – nietypowy, intrygujący i angażujący czytelnika w śledztwo w sposób, jaki rzadko spotyka się w literaturze. Autorka sięga po inną formę narracji, a dokładnie przedstawia całość w formie e-maili, wiadomości tekstowych, raportów policyjnych i innych dokumentów. To sprawia, że czytelnik nie jest jedynie biernym odbiorcą opowieści, lecz staje się detektywem, który musi samodzielnie analizować dowody i wyciągać wnioski.

Historia rozpoczyna się niewinnie – grupa teatralna The Fairway Players organizuje charytatywną zbiórkę na leczenie śmiertelnie chorej dziewczynki, Poppy Hayward. Jednak im dalej w las, tym więcej niejasności, napięć i sekretów skrywanych przez członków zespołu. Wkrótce dochodzi do śmierci jednej z osób, a to, co początkowo wydawało się szlachetną inicjatywą, odsłania sieć kłamstw, manipulacji i skomplikowanych relacji międzyludzkich.

Jednym z największych atutów książki są bohaterowie. Każda postać została dopracowana z niezwykłą precyzją – nie ma tutaj jednoznacznie dobrych czy złych ludzi. Wszyscy mają swoje sekrety, osobiste motywacje i ukryte intencje. W miarę lektury można poczuć się niemal jak haker włamujący się do cudzej skrzynki mailowej i odkrywający, co naprawdę myślą i czują ludzie, którzy na pierwszy rzut oka wydają się zwyczajni.

Szczególnie podobał mi się sposób, w jaki autorka manipuluje – raz jesteśmy pewni, że dana osoba jest niewinna, by chwilę później zacząć podejrzewać ją o najgorsze. To emocjonalna karuzela, która sprawia, że trudno oderwać się od książki.

Dla mnie "Zrzutka Haywardów" to powiew świeżości w gatunku kryminału. Uwielbiam powieści, które angażują mnie nie tylko emocjonalnie, ale też intelektualnie – a ta książka robi to doskonale. Czytając, czułam się jak detektyw próbujący rozwikłać zagadkę i niejednokrotnie byłam zaskoczona zwrotami akcji.

Ale nie od początku było tak kolorowo. Zaczynając książkę i brnąc przez kolejne e-maile miałam chwile zwątpienia i stwierdziłam, że gubię się w tym wszystkim i nie wiem kto jest kim. Nie potrafiłam zapamiętać kto jest czym synem, kto ma męża, a kto nie. Kto się z kim przyjaźni, kto kogo nie lubi i tak dalej. Taka forma narracji zupełnie mnie zaskoczyła. Uważam, że nie każdemu się to spodoba. Ilość informacji jest naprawdę początkowo trudna do przyswojenia. Jednak gdy minęłam setną stronę wszystko zaczęło się układać w całość i dawno żadna książka tak mnie nie wciągnęła! Czy warto? Zdecydowanie!

Zrzutka Haywardów - Janice Hallet


 

Głównym bohaterem jest Ethan, który po wielu latach wraca do rodzinnego miasteczka. To właśnie w swoim rodzinnym domu przeżył tragedię, która go ukształtowała. W pewną noc, z namiotu na podwórku, w którym spał zniknął jego najlepszy przyjaciel Billy. Chłopcy dzień wcześniej razem biwakowali, ale gdy Ethan się obudził, Billy'ego już nie było. Prawdopodobnie został porwany, a po wielu latach nadal jest uznawany za zaginionego. 

Ethan, choć minęło wiele lat nie pogodził się ze stratą przyjaciela, a powrót do domu rodzinnego po innej tragedii, która go spotkała również nie pomaga zapomnieć. Wszystko się zmienia gdy na swoim podwórku mężczyzna znajduje piłkę. To tajny znak, którym Billy dawał znać, że chce się pobawić. Czyżby Billy powrócił ale boi się ujawnić? Co chce mu powiedzieć zaginiony kolega? Czy w końcu uda się odkryć prawdę? A może rozwiązanie zagadki jest bliżej, niż się wydaje?

Jednym z największych atutów tej książki jest jej atmosfera. Sager doskonale buduje napięcie, sprawiając, że czytelnik czuje się niemal jak bohater powieści. Wiele momentów sprawia, że włosy stają dęba, a duszny klimat małego miasteczka, w którym wszyscy wydają się coś ukrywać, potęguje niepokój.

Styl książki jest bardzo przystępny, a jednocześnie pełen emocji. Opisy nie są przesadnie długie, ale wystarczająco sugestywne, by pobudzać wyobraźnię. Akcja toczy się dynamicznie, a tajemnice są odsłaniane stopniowo, co sprawia, że trudno oderwać się od książki.

„W środku nocy” to thriller, który idealnie wpisuje się w styl Riley'ego Sagera – pełen napięcia, tajemnic i niepokojącej atmosfery. Jest to książka, którą czyta się jednym tchem, a po jej zakończeniu trudno przestać o niej myśleć. Klimat małego miasteczka, niepewność co do tego, kto mówi prawdę, a kto kłamie, oraz stopniowo narastające napięcie to elementy, które sprawiają, że ta historia wciąga.

Jeśli lubisz mroczne, tajemnicze historie z elementami grozy i dreszczykiem emocji, to na pewno będzie to dobry wybór!

 

W środku nocy - Riley Sager


Krystyna Mirek to autorka, której książki od lat cieszą się ogromną popularnością wśród czytelników szukających ciepłych, życiowych opowieści pełnych emocji i refleksji. „Tysiąc powodów, by kochać” to kolejna powieść z jej dorobku, która w subtelny, ale niezwykle poruszający sposób ukazuje różne oblicza miłości, relacji międzyludzkich i poszukiwania szczęścia. Już wielokrotnie pisałam, że uwielbiam książki Autorki i bardzo się cieszę, że i tę powieść udało mi się przeczytać.

W książce mamy kilku głównych bohaterów. Justyna, to nauczycielka matematyki. Wiele w swoich życiu przeszła ale na samym początku nie wiem z czym się zmaga. Na pewno doskwiera jej samotność i umowa, która ciasno związała ją z Igorem.

Igor żyje pracą. Ale pracuje dla swojego syna Antka, który odkąd był dzieckiem ciężko chorował i w sumie nadal choruje, choć wszystko jest na dobrej drodze. Igor ma w stosunku do syna konkretne wymagania i jest bardzo surowy.

Antek, to dobry chłopak, który kocha całym serca ojca ale też nie ma swoje pasje i zainteresowania. Co najgorsze zakochał się w Oli i musi to ukrywać przed ojcem.

Olę całe życie wychowywała babcia. Mają tylko siebie. Gdy Ola poznała Antka zmieniło jej się całe życie ale wie, że musi być ostrożna, a związek ukrywać. Będzie trudno zyskać aprobatę ojca Antka więc dziewczyna dmucha na zimne.

Tych czworo bohaterów są ze sobą powiązani. Łączy ich nie tylko pragnienie miłości ale i wspólna przeszłość. Jaka? O tym przeczytacie w książce.

Krystyna Mirek, jak to ma w zwyczaju, tworzy bohaterów, którzy wydają się bardzo autentyczni. Nie są przerysowani ani sztucznie dramatyczni – to ludzie tacy jak my, zmagający się z codziennymi problemami, borykający się z niepewnością i pragnieniami. Dzięki temu łatwo się z nimi utożsamić, a ich historie stają się bliskie sercu czytelnika.

Styl autorki jest lekki, ale nie banalny. Autorka doskonale operuje emocjami. Nie ma tu zbędnego patosu ani skomplikowanych metafor – narracja jest płynna, a dialogi naturalne. To książka, którą czyta się szybko i przyjemnie, a jednocześnie skłania do refleksji nad własnym życiem i relacjami.

Co wyróżnia „Tysiąc powodów, by kochać” spośród innych powieści obyczajowych? Przede wszystkim subtelność w ukazywaniu emocji oraz to, że prawdziwa miłość działa cuda! To książka, która pokazuje, że nawet w trudnych chwilach warto wierzyć w miłość, a każdy z nas ma swój własny „tysiąc powodów” do kochania – wystarczy je dostrzec.

Może nie jest to książka, która zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji, ale ma w sobie coś, co sprawia, że pozostaje w pamięci.

 


"Przyjdę po ciebie nocą" to thriller psychologiczny, który od pierwszych stron wciąga czytelnika w gęstą atmosferę tajemnicy, izolacji i niepokoju. Heather Gudenkauf udowadnia, że potrafi budować napięcie w sposób subtelny, ale skuteczny, trzymając odbiorcę w niepewności niemal do samego końca.

Główna bohaterka to Wylie Lark. Autorka książek true crime, która na czas pracy nad nową książką zaszywa się w domu na końcu świata, by w spokoju pracować. Dom, w którym przebywa Wylie, to nie byle jaka chatka na odludziu. Dwadzieścia lat wcześniej miała tu miejsce brutalna zbrodnia, a zagadka zaginionej dziewczynki do dziś nie została rozwiązana. Dlatego jest to idealne miejsce na to aby nasza bohaterka mogła dokończyć książkę.

Prace nad książkę przerywa śnieżyca stulecia i dziecko, które kobieta znajduje przed domem. Kim jest? Skąd się tu wziął? I czy ktoś go szuka? Od tego momentu napięcie narasta, a Wylie zdaje sobie sprawę, że nie jest tak samotna, jak jej się wydawało.

Autorka w książce posługuje się dwoma liniami czasowymi. Przeszłość i teraźniejszość splatają się w sposób płynny, powoli ujawniając czytelnikowi kolejne elementy zagadki. Oprócz perspektywy Wylie poznajemy też historię dziewczynki uwięzionej w piwnicy, która marzy o normalnym życiu.

Styl autorki jest prosty, ale sugestywny – opisy zimowej scenerii, izolacji i napięcia są na tyle obrazowe, że czytelnik niemal czuje zimno przeszywające bohaterów. Do tego krótkie rozdziały i dynamiczna akcja sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie.

Fabuła do samego końca trzyma w napięciu, Autorka buduje tajemnicę i choć w pewnym momencie dodałam jedno do drugiego, to do samego końca nie wiedziałam kto jest winny. Czy książka mnie wciągnęła? Tak, i to bardzo. Lubię thrillery, które mają duszny, klaustrofobiczny klimat i tajemnicę z przeszłości w tle. I mimo pewnej przewidywalności, książka spełniła moje oczekiwania i dostarczyła mi dokładnie tego, czego szukałam – wciągającej, klimatycznej historii pełnej mroku i tajemnicy. Jeśli ktoś lubi thrillery psychologiczne, to zdecydowanie warto po nią sięgnąć!


 

Qwirkle to gra planszowa, która łączy w sobie ogromną prostotę zasad z dużym polem do strategicznych decyzji. To tytuł, który przypadnie do gustu zarówno dzieciom, jak i dorosłym, oferując angażującą rozgrywkę. Dzięki wysokiej jakości wykonania oraz intuicyjnym regułom, Qwirkle zdobyła uznanie na całym świecie, czego dowodem jest prestiżowa nagroda Spiel des Jahres (Gra Roku) z 2011 roku. Nagroda według mnie jest jak najbardziej zasłużona, bo to ostatnio nasza ulubiona gra!


 

W pudełku znajdziemy:

  • 108 solidnych, drewnianych kafelków w sześciu różnych kolorach i sześciu różnych kształtach,
  • płócienny woreczek do losowania kafelków,
  • instrukcję.

Gra przeznaczona jest dla 2-4 osób, a czas jednej rozgrywki to 30 minut. Grę rozpoczyna gracz, który ze swoich 6 kafelek może ułożyć jak najdłuższy ciąg. Później gra odbywa się zgodnie z ruchem wskazówek zegara.


 

Qwirkle można opisać jako połączenie Scrabble z domino – zamiast liter, gracze układają kolorowe kafelki według określonych zasad.

Jest sześć kolorów i 6 kształtów kafelek. Każdego koloru i każdego kształtu są 3 kopie. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów poprzez dokładanie kafelków do już ułożonych wzorów na stole. Układamy je w rzędy według następujących zasad:

  • Wszystkie kafelki w danym rzędzie muszą mieć ten sam kształt, ale różne kolory lub ten sam kolor, ale różne kształty.
  • W jednym rzędzie nie mogą znajdować się powtarzające się kafelki (np. dwa czerwone kółka).
  • Gracze losują po 6 kafelków na początku gry i w swojej turze mogą dołożyć jeden lub więcej z nich, tworząc nowe rzędy lub rozbudowując istniejące.
  • Po każdej turze gracze dobierają kafelki, aby mieć ich ponownie 6 na ręce.
  • Tworzenie dłuższych sekwencji daje więcej punktów, a ułożenie pełnego rzędu z 6 różnych kafelków (tzw. Qwirkle) nagradzane jest dodatkowymi 6 punktami.

Gra kończy się, gdy jeden z graczy pozbędzie się wszystkich swoich kafelków, a wygrywa osoba, która uzbierała najwięcej punktów.

To co zasługuje na uwagę to na pewno wykonanie kafelek. Nie są kartonowe. Kafelki są wyjątkowo dobrze wykonane – drewniane, masywne i przyjemne w dotyku. Ich kolory są żywe i dobrze widoczne, co ułatwia rozróżnianie symboli nawet w słabszym świetle. Dołączony woreczek pozwala na wygodne przechowywanie elementów i losowanie płytek w trakcie gry, co dodatkowo podnosi komfort rozgrywki. Woreczek też jest wyjątkowo dobrze wykonany. Cała jakość gry jest perfekcyjna!

Qwirkle to jedna z tych gier, których zasady są łatwe do przyswojenia. Na początku można po prostu skupiać się na dokładaniu pasujących kafelków, ale im dłużej się gra, tym bardziej dostrzega się możliwości planowania kilku ruchów naprzód. Wybieranie, gdzie najlepiej dołożyć kafelek, by zdobyć jak najwięcej punktów i jednocześnie nie ułatwić zadania przeciwnikom, sprawia, że gra wymaga myślenia i dostosowywania strategii do aktualnej sytuacji na stole.


 

Plusy rozgrywki:

✔ Proste zasady – można je wyjaśnić w kilka minut.
✔ Duża grywalność – każda partia wygląda inaczej.
✔ Możliwość gry zarówno w trybie relaksacyjnym, jak i bardziej strategicznym.
✔ Doskonała dla graczy w każdym wieku – dzieci uczą się rozpoznawania kolorów i kształtów, a dorośli mogą cieszyć się elementami logicznymi.

Dla mnie Qwirkle to idealna gra na rodzinne wieczory lub wieczory ze znajomymi. Podoba mi się to, że jest na tyle prosta, że można w nią zagrać z dziećmi, a jednocześnie na imprezie bo zasady można łatwo wytłumaczyć.Świetna jako gra na luzie, ale też jako lekka rozgrywka strategiczna.

Podoba mi się również jakość wykonania – drewniane kafelki dają satysfakcję podczas gry, a dołączony woreczek to świetne rozwiązanie organizacyjne. Jedyne czego brakuje w grze moim zdaniem, to podkładek na 6 kafelek, którymi ciągle obracamy. Byłoby to na pewno wygodniejsze niż ustawianie ich przed sobą. Jednak ta mała niedoskonałość to drobnostka, bo ten tytuł powinien znaleźć się w każdej kolekcji gier planszowych, zwłaszcza jeśli lubi się logiczne łamigłówki.

Qwirkle gra planszowa

 

 
 

Mam dla Was wspaniałą książkę! "Kwiat Pomarańczy" autorstwa Aleksandry Srokowskiej-Ziółkowskiej to wyjątkowa opowieść, która przenosi czytelnika w malownicze zakątki hiszpańskiej Sewilli. Już od pierwszych stron książka urzeka subtelnością i delikatnością, które emanują zarówno z treści, jak i z ręcznie wykonanych akwarelowych ilustracji autorstwa Magdy Anny Stefańskiej.
Kocham akwarelowe ilustracje i gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że będę musiała ją kupić.

Fabuła skupia się na tematyce zmian życiowych oraz uważności na otaczający nas świat. Autorka w piękny sposób zachęca do zatrzymania się w codziennym pędzie, do celebrowania chwil i dostrzegania piękna w drobnych, często niedostrzeganych aspektach życia. Na początku książki poznajemy kwiat pomarańczy i to właściwie od niego zaczyna się cała historia, którą każdy odbierze nieco inaczej.

To co zasługuje na szczególną uwagę to wydanie książki. Ręcznie ilustrowane akwarele dodają jej niepowtarzalnego uroku, a dbałość o każdy detal sprawia, że "Kwiat Pomarańczy" to naprawdę wyjątkowa pozycja.

Zaznaczę wam, że ten tytuł, pozostawia trwały ślad w sercu czytelnika. Lektura przypomina mi o wartości jaką jest tu i teraz oraz o potrzebie doceniania małych radości dnia codziennego. To pozycja do której z pewnością będę wracać, zwłaszcza w momentach, gdy poczuję potrzebę zatrzymania się i refleksji nad własnym życiem. Gorąco polecam ją wszystkim, którzy poszukują literatury skłaniającej do zadumy i oferującej chwilę wytchnienia w zabieganym świecie.

Jest to też cudowny pomysł na wyjątkowy prezent!




„Dziewczyna z pokoju 12” to kolejny mroczny thriller psychologiczny autorstwa Kathryn Croft, która znana jest z umiejętnego budowania napięcia i zaskakujących zwrotów akcji. Tym razem autorka serwuje nam historię pełną sekretów, podejrzeń i psychologicznych gier, które sprawiają, że czytelnik do samego końca nie wie, komu może ufać.

Fabuła pełna tajemnic

Główna bohaterka, Hannah Chambers, wiedzie pozornie szczęśliwe życie u boku męża Maxa i ich pięcioletniej córki. Prowadzi małą księgarnię i nie spodziewa się, że jej rzeczywistość może rozpaść się w jednej chwili. Wszystko zmienia się, gdy w pobliskim hotelu dochodzi do brutalnego morderstwa młodej kobiety. Sprawa porusza bohaterkę ale staje się jeszcze bardziej osobista gdy w rzeczach męża odnajduje kartę do pokoju hotelowego numer 12 – tego samego, w którym znaleziono ciało ofiary.

To odkrycie sprawia, że kobieta zaczyna kwestionować wszystko, co wie o swoim małżeństwie. Czy Max jest zamieszany w zbrodnię? Czy przez lata żyła w kłamstwie? A może prawda jest znacznie bardziej skomplikowana, niż się wydaje? Z każdą kolejną stroną atmosfera gęstnieje, a Hannah zostaje wciągnięta w spiralę paranoi, w której nic nie jest oczywiste.

Styl i klimat powieści

Kathryn Croft po raz kolejny udowadnia, że doskonale zna się na budowaniu napięcia, a książkę czyta się błyskawicznie. Autorka umiejętnie manipuluje emocjami czytelnika – w jednej chwili wydaje się, że zagadka jest rozwiązana, by po chwili całkowicie zmienić bieg wydarzeń.

Psychologiczne portrety bohaterów są świetnie skonstruowane. Jej rozterki, wątpliwości i desperackie próby poznania prawdy czynią ją niezwykle autentyczną. Max natomiast pozostaje zagadką niemal do samego końca, co tylko podsyca napięcie.

Zaskakujące zwroty akcji

Jak na dobry thriller przystało, „Dziewczyna z pokoju 12” pełna jest zwrotów akcji, które sprawiają, że czytelnik nie może być pewien niczego. Croft doskonale bawi się motywem zaufania – pokazuje, jak łatwo można zostać oszukanym, jak cienka jest granica między rzeczywistością a manipulacją. To książka, która zmusza do zastanowienia się nad tym, czy naprawdę znamy osoby, które są nam najbliższe.

Od książki trudno się oderwać. Na plus zdecydowanie działa nieprzewidywalność. Za każdym razem, gdy myślałam, że wiem, jak potoczy się historia, autorka zaskakiwała mnie kolejnym zwrotem akcji. To sprawia, że książka trzyma w napięciu do samego końca.

Jedyne, czego mogłabym się przyczepić, to może nieco zbyt szybkie zakończenie – po tak emocjonującej historii miałam wrażenie, że finał mógłby być bardziej rozbudowany. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść jest świetną propozycją dla fanów thrillerów psychologicznych, zwłaszcza tych, którzy lubią historie o mrocznych sekretach i niewygodnych prawdach.

Dziewczyna z pokoju 12 - Kathryn Croft

 

Główną bohaterką książki "Tylko nie ty"  jest Remi Ford. To niezależna kobieta, artystka, która po latach nieobecności wraca do rodzinnego miasteczka na malowniczej, zimowej wyspie Mackinac. Powód jej powrotu owiany jest tajemnicą. Jedyną osobą, która źle radzi sobie z jej powrotem jest Brick Callan, miejscowy policjant, który nie może znaleźć sobie miejsca.

Relacja między Remi a Brickiem to klasyczny motyw "od nienawiści do miłości", który Lucy Score prowadzi z niezwykłym wyczuciem. Od pierwszych stron iskrzy między bohaterami – pełne sarkazmu i napięcia rozmowy, niechęć, która skrywa coś znacznie głębszego, oraz wzajemne przyciąganie, któremu oboje próbują się opierać. Jednak z czasem, w miarę odkrywania siebie nawzajem i pokonywania własnych demonów, między nimi zaczyna rodzić się prawdziwa więź.

Brick to bohater, który z jednej strony wydaje się twardy, zamknięty w sobie i zdystansowany, ale z drugiej – skrywa wielkie serce i gotowość do ochrony tych, których kocha. Remi natomiast jest pełna energii, nie boi się mówić tego, co myśli, i choć początkowo może wydawać się postacią beztroską, z czasem odkrywamy, jak wiele bólu i trudnych doświadczeń ma za sobą. Ich relacja jest pełna pasji, ale również wzruszających momentów, które nadają historii emocjonalnej głębi.

Lucy Score znana jest z lekkiego, dynamicznego stylu, który sprawia, że jej książki czyta się jednym tchem. W "Tylko nie ty" autorka doskonale oddaje klimat małego, zimowego miasteczka, w którym wszyscy się znają i nikt nie może pozostać anonimowy. Opisy wyspy Mackinac sprawiają, że czytelnik niemal czuje chłód zimowego powietrza. W książce nie brakuje tu także humoru – błyskotliwe dialogi i zabawne sytuacje sprawiają, że książka wywołuje uśmiech, mimo poważniejszych wątków, które autorka również umiejętnie wplata w fabułę. Pojawiają się tematy trudnych relacji rodzinnych, bagażu emocjonalnego, który każdy z bohaterów nosi na swoich barkach, oraz odkrywania siebie na nowo.

"Tylko nie ty" to idealna propozycja dla fanów romansów z motywem enemies-to-lovers, którzy lubią bohaterów z charakterem, błyskotliwe dialogi i emocjonalne zwroty akcji. Jeśli podobały Ci się książki Colleen Hoover z pewnością polubisz także styl Lucy Score.
Ja lubię sięgać po takie nieco odmóżdżające lektury, choć trzeba przyznać, że autorka stworzyła historię, która bawi, wzrusza i wciąga od pierwszej do ostatniej strony. "Tylko nie ty" to nie tylko romans, ale także opowieść o drugich szansach, rodzinnych sekretach i walce z własnymi lękami. 

 

Tylko nie ty - Lucy Score

 

Nie wiem jak to się stało ale dopiero kilka lat po premierze postanowiłam przeczytać biografię Tima. Uwielbiam jego muzykę ale dopiero dokument z netflixa skłonił mnie to sięgnięcia po tę poruszająca i niezwykle szczerą biografię. To niesamowite, że tyle lat po samobójczej śmierci Tima jego utwory są nadal tak żywe! W tej książce autor stara się ukazać pełen obraz artysty – nie tylko jako światowej sławy DJ-a, ale także jako człowieka zmagającego się z własnymi demonami, presją sławy i problemami zdrowotnymi.


To co dla mnie było istotne to fakt, że biografia została napisana w porozumieniu z rodziną Tima. Dodaje to autentyczności i pozwala na wgląd w szczegóły, które wcześniej były niedostępne dla fanów. Autor bardzo dokładnie i szczegółowo opisuje prywatne życie Tima. Od czasów dzieciństwa gdy grał w gry z kolegami, po czasy nastoletnie, opisujący tym samym pierwsze kroki w muzyce oraz trudności, z którymi przyszło mu się mierzyć każdego dnia.


Dużą część książki poświęcono życiu w trasie koncertowej – ciągłym podróżom, stresowi i wyczerpaniu, które były nieodłącznym elementem kariery Avicii’ego. Rano lądował po prawej stronie globu aby wieczorem być już po przeciwnej. Taki tryb życia nie służył introwertykowi jakim był Tim.

Tę biografię musi przeczytać każdy kto chce poznać problemy z jakimi mierzył się Avicii. Jestem pewna, że książka poruszy zarówno fanów artysty, jak i osoby interesujące się kulisami świata muzyki. Jest to opowieść o talencie, pasji, ale i kruchości ludzkiego życia, które może zostać złamane pod ciężarem oczekiwań i wyzwań współczesnej kultury masowej. Tim chciał po prostu tworzyć muzykę. Nie lubił koncertować i męczyło go to, że tyle się od niego oczekuje. Książka zostaje w pamięci na długo, zmuszając do zadania sobie pytania: czy sukces zawsze wart jest ceny.


Cześć!

Mam na imię Iza i od zawsze jestem zakochana w książkach. Moja pasja do czytania towarzyszy mi od najmłodszych lat, a blogowanie stało się naturalnym przedłużeniem tej miłości. Pisanie o książkach to dla mnie nie tylko hobby, ale prawdziwa radość, którą dzielę się z innymi. Jeśli również kochasz literaturę, zapraszam Cię do mojego świata, pełnego inspiracji i pasji do słów!