Przejdź do głównej zawartości

SOCIAL MEDIA

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Egmont. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Egmont. Pokaż wszystkie posty


Tę książkę czytałam po raz pierwszy mając chyba czternaście lat. Miałam jeszcze wersję książki jedną z pierwszych, gdzie główna bohaterka była Joanną. W tych nowych wydaniach jest już oryginalne tłumaczenie i tak nasza polska Joanna stała się Valancy:)

Od razu na samym początku muszę powiedzieć, że obojętnie czy czytelnik ma lat czternaście czy sześćdziesiąt, książka zawsze wywołuje te same emocje. A musicie wiedzieć, że "Błękitny zamek" to jedna z piękniejszych książek, która od samego początku naładowana jest całą gamą emocji.

Główną bohaterką jest Valancy Stirling. Niestety żyje w takich czasach, gdzie bycie 29 letnią niezamężną kobietą to wstyd. Nie dają jej o tym zapomnieć mama i ciotka, z którymi ciągle mieszka, a właściwie jej staropanieństwem interesuje się cała rodzina.
Gdy Valancy dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora, przeżywa szok. Nie potrafi się pogodzić z tym, że jeszcze nie zaczęła żyć. Nie spełniła żadnego swojego marzenia, nie osiągnęła celu a wkrótce ma umrzeć.  Postanawia zawalczyć o siebie i swoje życie. Choć raz chce poczuć, że żyje i jest szczęśliwa.
Czy jej się uda?

"Błękitny zamek" to cudowna historia i naprawdę z wielką przyjemnością wróciłam do niej po tylu latach. Wywołała we mnie cały szereg różnych emocji, trochę bardziej dojrzałych od tych, które zapamiętałam. Bo będąc nastolatką liczyła się dla mnie strona romantyczna tej książki, teraz gdy sama jestem żoną patrzę na to z innej strony. Co ja bym zrobiła gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Człowiek będąc zadowolonym ze swojego życie nie zastanawia się nad takimi rzeczami, a takie książki dają wiele do myślenia i sprawiają, że zaczynamy inaczej patrzeć na swoje życie i doceniać to co mamy.

Ciągle też się zastanawiam nad fenomenem książek autorki.To niesamowite, że wywołują tyle emocji, a przecież wcale nie opowiadają jakiejś spektakularnej historii. Są piękne w swej prostocie i niesamowicie mądre.
Z całego serca Wam ją polecam!

Błękitny zamek - Lucy Maud Montgomery

 

Pino Postino to gra przeznaczona dla 2-4 graczy w wieku od 7-107 lat, a czas jednej rozgrywki to około 15 minut. Co znajdziecie w pudełku?




 

  • instrukcję do gry
  • puzzle do punktacji
  • drewniane figurki zwierzątek 
  • 12 kafelków terenu:
  • 1 kafelek startu (Poczta).
  • 1 kafelek mety (Zamek).
  • 10 kafelków krajobrazu z trzema różnymi terytoriami na każdym.
  • 65 kart:
    • 5 kart Tajnych Zwierzaków (z symbolem korony na rewersie).
    • 20 kart do Zgadywania: po 5 kart w 4 kolorach.
    • 35 kart Terytoriów: po 7 kart z 5 terytoriów  

Są takie gry, które od razu przyciągają wzrok – barwną okładką, nietypowym tematem, poczuciem humoru. „Pino Postino” to właśnie jedna z nich. Na pierwszy rzut oka może wyglądać jak gra typowo dziecięca, ale już po pierwszej rozgrywce widać, że sprawdzi się także jako lekka rozrywka w dorosłym gronie. To wyścig… ale nietypowy. Bo choć przesuwasz zwierzęta do mety, nikt nie wie, które z nich naprawdę jest Twoje. I właśnie to jest w niej najlepsze.

Gra opiera się na mechanice ukrytej tożsamości. Każdy gracz wciela się w jedno ze zwierząt – ale w tajemnicy. W swojej turze zagrywasz karty terenu i przesuwasz dowolne pionki – również cudze. To zmusza Cię do ciągłego lawirowania: z jednej strony chcesz jak najszybciej doprowadzić swoje zwierzę do mety, z drugiej – nie możesz zdradzić, które jest Twoje, bo inni będą je wtedy blokować lub specjalnie spowalniać.

Rozgrywka jest dynamiczna i pełna podejrzeń. Obserwujesz ruchy innych i próbujesz odgadnąć, kim grają – ale jednocześnie sam próbujesz ich zmylić. Prosta, ale bardzo satysfakcjonująca psychologiczna gra pozorów.

Nie da się przejść obojętnie obok ilustracji – są zabawne, kolorowe i mają w sobie sporo charakteru. Zwierzaki wyglądają sympatycznie, plansza jest czytelna, a komponenty solidne. To gra, którą z przyjemnością rozkłada się na stole, i która świetnie prezentuje się nawet jako prezent!


 

„Pino Postino” to świetny wybór dla rodzin z dziećmi, ale też dla dorosłych szukających lekkiej gry na rozruszanie wieczoru. Dzieci szybko łapią zasady, a dorośli wciągają się w warstwę blefu i dedukcji. Gra działa zarówno w 2 osoby (chociaż najlepiej w 3–4), a dzięki możliwości uproszczenia zasad może być fajnym wprowadzeniem do gier planszowych dla początkujących.

To jedna z tych gier, które nie potrzebują skomplikowanych mechanik, by dawać dużo frajdy. W „Pino Postino” każda partia jest inna, bo wszystko zależy od graczy: jak dobrze ukryją tożsamość, jak będą manipulować ruchem zwierząt, jak precyzyjnie będą zgadywać. Nie ma tu ciężkiej strategii, ale jest emocja, śmiech i nutka podejrzliwości – a to wystarczy, by dobrze się bawić.

Pino Postino gra planszowa


 
 

Słoń Emil to gra, która od razu zwraca uwagę nietypowym elementem – metalowymi walizkami do pakowania żetonów ubrań. I muszę przyznać: to właśnie ten element sprawia, że gra jest wyjątkowa. 
Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku od 4-104 lat, a czas jednej rozgrywki to około 15 minut.

Mechanika jest bardzo prosta: mamy zestaw ubrań (żetony), które musimy "spakować" do walizek. W swojej turze rzucamy kostką – jeśli wypadnie kolor ubrania, możemy wrzucić pasujący żeton do walizki, jeśli trafimy myszkę – trzeba wszystko wyjąć. Zasady tłumaczy się w dwie minuty a w grę można grać naprawdę długo.

Ta gra to świetny tytuł wakacyjny dla młodszych dzieci , powiedziałbym, że idealna dla 4–6-latków. Dla starszych będzie zbyt prosta. Nie ma tu strategii, kombinowania, tylko czysta zabawa i trochę szczęścia. I to jest w porządku – nie każda gra musi być trudna i angażująca.

Jeśli szukasz pierwszej gry planszowej dla dziecka, która ma ładne komponenty, prostą zasadę działania i sprawia radość przy wspólnej zabawie – Słoń Emil jest bardzo dobrą opcją. Nie jest to gra dla całej rodziny na długie wieczory, ale świetnie sprawdzi się jako szybka rozgrzewka i punkt startowy do większego świata planszówek.



 

Słoń Emil gra planszowa

 

Te dwie książeczki to prawdziwe perełki wśród literatury dziecięcej — proste, a jednocześnie pełne emocji, czułości i miłości. To opowieści nie tyle o rodzicielstwie, co o więzi, która rodzi się pomiędzy rodzicem a dzieckiem — więzi, która zmienia wszystko.

 


 

Obie książki utrzymane są w podobnym tonie — delikatne, poetyckie teksty w połączeniu z nastrojowymi ilustracjami Britty Teckentrup tworzą wyjątkowy klimat. Nie znajdziemy tu fabularnych zwrotów akcji ani dialogów — to raczej opowieści o uczuciach, wspólnych chwilach i drobnych codziennych radościach. Każda strona to wyznanie miłości i zachwytu nad dzieckiem — od chwili, gdy pojawiło się na świecie, aż po te wszystkie wspólne „małe” momenty, które w oczach rodzica są wszystkim.


„Od kiedy jestem twoją mamą” ukazuje świat oczami matki, z delikatnością, ciepłem i nutą nostalgii. „Od kiedy jestem twoim tatą” nieco mocniej akcentuje zabawę, ruch i przygodę, ale nie traci nic z czułości. Obie pozycje wzajemnie się uzupełniają — pokazując, jak różnie, a jednocześnie równie pięknie może wyglądać miłość rodzicielska.

Choć są to książki skierowane do dzieci, bez wątpienia równie mocno trafiają do dorosłych. Podczas lektury trudno się nie wzruszyć — każda strona przypomina, jak wyjątkowa i niepowtarzalna jest relacja rodzic–dziecko. To także doskonałe prezenty — na baby shower, narodziny dziecka czy Dzień Matki i Dzień Ojca.
 

 

Ilustracje są stonowane, utrzymane w ciepłej, nieco melancholijnej stylistyce, co sprawia, że książki te działają nie tylko słowem, ale i obrazem.

„Od kiedy jestem twoją mamą” i „Od kiedy jestem twoim tatą” to tytuły, które zostają w sercu na długo. To nie są książki do jednorazowego przeczytania, ale do wielokrotnego powracania — szczególnie wtedy, gdy chcemy przypomnieć sobie, co w rodzicielstwie najważniejsze.

Piękne, szczere, wzruszające. Polecam każdemu rodzicowi — i tym przyszłym, i tym, którzy już dobrze wiedzą, jak wiele zmienia jedno „mamo”, jedno „tato”.

W tej serii ukazały się również dwie inne części: Od kiedy jestem twoją siostrą i od kiedy jestem twoim bratem. Polecam z całego serca całą serię, jest wyjątkowa!

 

 



Polowanie na robale gra karciana, to już kolejna gra, która została z pełnoprawnej wersji spakowana w grę idealną do plecaka. Gra przeznaczona jest od 2-5 graczy w wieku od 8-108 lat. Co znajdziemy w pudełku? Karty i instrukcję gry.
Gra nieco różni się w zależności od ilości graczy ale cel pozostaje ciągle ten sam. Zdobyć jak najwięcej robali, aby móc wygrać grę.

Największą zaletą gry jest jej kompaktowy format i fakt, że można w nią grać praktycznie wszędzie, bo jest to gra karciana. Nie jest potrzebny duży stół ani specjalne miejsce. Zasady są proste, a grafika kart urocza! Według mnie najfajniej gra się przy większej liczbie osób. Przy dwóch jest nieco mniej dynamiki i gra jest trochę nudna

Polowanie na robale to udana, lekka wersja karciana kultowej gry. Świetnie sprawdzi się jako gra podróżna, do plecaka lub walizki – bez konieczności taszczenia dużych pudeł czy używania stołu. Jest szybka, zabawna i bardzo przystępna – idealna na rodzinny wyjazd lub granie z dziećmi. Nie zastąpi klasycznej wersji, ale w podróży – spisuje się doskonale.



 

Jesteście gotowi na szaleństwo? Bo tu będzie się działo!
Goblin Coaster to gra przeznaczona dla 2-6 graczy w wieku od 8-108 lat a czas jednej rozgrywki to 20 minut.

W pudełku znajdują się:

- 1 kafelek rampy start-meta,
- 1 kafelek początkowego fragmentu torów,
- 40 fragmentów torów,
- 12 zasad bezpieczeństwa,
- 1 kafelek skarbu,
- 20 kafelków z narzędziami,
- 4 kafelki punktów kontrolnych,
- 1 woreczek,
- 2 klepsydry odmierzające czas.

W zależności od liczby graczy różnić się będzie początkowa liczba elementów gracza. Następnie należy wybrać wariant gry,  a właściwie jej poziom. Jest ich 4, ale zalecam zacząć od pierwszego, tak aby móc się wdrożyć i zrozumieć zasady gry.

Obojętnie który poziom wybierzecie do gry, cel jest zawsze ten sam. Współpraca graczy przy budowie torów kolejki. Jeżeli Wam się nie uda wpadacie w głęboką przepaść i gra się kończy. Poziom gry to po prostu przeszkody, które wam utrudniają tę budowę, a przy czwartym poziomie to już jest co robić!

Oczywiście gdy uda się wybudować tory to satysfakcja jest ogromna i powoduje to mnóstwo radości więc gra jest fajną rodzinną opcją, która pozwala cudownie spędzić czas razem.


 

W zależności od poziomu i ilości graczy kolejka będzie wyglądała naprawdę różnie. Tak wyglądała u nas w poziomie pierwszym. Wiele się nie dzieje. Ale gdy jest już 6 graczy i gramy na poziomie 4 to kolejka wygląda zupełnie inaczej i aby ją zbudować to trzeba się naprawdę nieźle nagimnastykować. Oprócz szukania odpowiedniego toru trzeba też znaleźć narzędzia które pomogą pozbyć się przeszkód i należy zwracać uwagę na znaki z zasadami bezpieczeństwa. Jest to fantastyczna gra, która uczy współpracy. Tu nie rywalizujemy a działamy razem jako drużyna. 

Jeżeli szukacie gry ekscytującej, która będzie emocjonująca to myślę, że ten tytuł powinien być na szczycie waszej listy. Ja serdecznie polecam! Gra, szczególnie w większych grupach jest super i pozwala fajnie walczyć zespołowo o jeden cel. Zbudowanie kolejki:)


Goblin coaster - gra planszowa

 

Chwała Klanom to gra strategiczna, w której trzeba dobrze kombinować, aby na koniec zebrać jak najwięcej punktów.

W pudełku znajdziecie:

- 20 drewnianych tarcz.
- 42 karty,
- 6 kafelków miejsc spotkań.

Celem gry jest pozyskanie jak największej ilości rekrutów do swojego klanu. Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku od 8-108 lat, a czas jednej rozgrywki to 20 minut.

W zależności od liczby graczy na samym początku należy wybrać odpowiednie rozłożenie gry. Będzie ono inne w przypadku 2,3 czy 4 graczy.

W każdej turze gracz musi zająć miejsce zagrywając kartę o tym samym kolorze, wzorze lub cyfrze. Gracz może ale nie musi zagrać również drewnianą tarczę. Gra toczy się zgodnie z ruchem wskazówek

zegara. Gdy gracz, który rozpoczynał zagrywa ostatnią kartą z ręki gra kończy się i następuje liczenie punktów

Gracz z największą ilością punktów wygrywa grę.

Gra jest bardzo łatwa i gdy już się pozna jej zasady, to kolejne rozgrywki są samą przyjemnością. Jeżeli ktoś lubi przewidywać ruchy graczy, myśleć strategicznie i mieć przy tym dreszczyk emocji, to ta gra na pewno mu się spodoba.
My zdecydowanie lubimy takie rozgrywki i na pewno będziemy częściej po nią sięgać, bo rozgrywka jest szybka, a zasady można łatwo wytłumaczyć graczom, którzy na przykład grają z nami pierwszy raz.

Dodatkowo gra ma niewielki karton więc można ją zabrać ze sobą do znajomych czy na wakacje.

 

Chwała klanom. Narady w kitlach

 

Gdy widzę, że autorem gry planszowej jest Grzegorz Rejchtman biorę bez zastanowienia. To autor wszystkich moich ulubionych gier, które już dla Was recenzowałam.
Dla zainteresowanych odsyłam do kilku recenzji:

Nowa Gwinea. Gra planszowa
Ubongo Lines. Gra planszowa
Papua. Gra planszowa

Tym razem otrzymaliśmy nieco więcej niż standardową wersję gry planszowej bo trochę to gra manimulacyjna, trochę zręcznościowa na pewno logiczna i ćwicząca spostrzegawczość. Co najważniejsze gra jest 3D i mamy w niej najprawdziwsze klocki!

Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku od 8 lat, a czas jednej rozgrywki to 30-45 minut.

 

W pudełku znajduje się 16 kamieni po 4 w każdym kolorze, 16 bloków śniegu, karty, stojak na karty i kostka do gry. Każdy z graczy wybiera swój kolor bierze kamienie i bloki śniegu. Stojak na karty umieszczamy na środku stołu tak aby był widoczny dla wszystkich graczy. 

Grę rozpoczyna najmłodszy z graczy rzuca kostką i odpowiednio z tym co wylosuje, bierze pierwszą kartę z góry i wkłada ją w szczelinę na stojaku. Symbol na karcie musi się zgadzać z tym co zostało wyrzucone na kostce. Każdy z graczy używając swoich kamieni i bloków śniegu buduje swój inukshuk tak aby był zgodny z tym co widzi na karcie. Kto skończył układać krzyczy TUKI i gdy wszyscy gracze skończą budować runda dobiega końca.

Następuje liczenie punktów i przechodzimy do kolejnej rundy. Gra kończy się w momencie gdy któryś z graczy ma 5 kart w swojej kolekcji.

 

Gra jest naprawdę bardzo ciekawa i angażująca. Element rywalizacji również nie jest tu bez znaczenia, bo oprócz tego, że trzeba wysilić swoje szare komórki aby zbudować inukshuk, to jeszcze trzeba to zrobić szybciej niż inni i się nie pomylić.

Całość jest pięknie wykonana i do tego bardzo porządnie. Klocki są wykonane z twardego tworzywa. Nieco przypominają kamień, na pewno nie plastik, choć pewnie nim nie są:)

Idą święta więc to naprawdę cudowny pomysł na prezent dla bliskich! Jestem pewna, że spędzicie nie jeden, a wiele wieczorów na rozgrywkach świetnie się przy tym bawiąc.

Ja Wam serdecznie polecam nie tylko ten tytuł ale również pozostałe tego Autora. U nas w domu mamy wszystkie i uwierzcie, że gramy w nie regularnie.
 

Tuki - gra planszowa




Speed Cup to gra imprezowa ale też i rodzinna, w której może uczestniczyć od 2-4 graczy w wieku od 6 lat, a czas jednej rozgrywki to 15 minut.

Każdy z graczy dostaje do dyspozycji 5 kolorowych kubeczków. Zadaniem gracza jest ułożenie ich prawidłowo zgodnie z rysunkiem na karcie i kliknięcie w dzwoneczek. Kto zrobi to pierwszy wygrywa rundę. 

Gra wydaje się prosta ale uwierzcie, że dostarcza mnóstwo emocji i nie sposób się przy niej nudzić.




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeżeli szukacie gry, która ma proste zasady, których tak naprawdę nikomu nie trzeba tłumaczyć po kilka minut, to macie ją właśnie przed sobą. Jest tu element zdrowej rywalizacji, walki z czasem i do tego łatwe zasady. To musi być dobre i jest. Serdecznie Wam tę grę polecam! U nas zostaje w półce imprezy i na pewno nie jeden raz zagramy z nią ze znajomymi:)

Speed cups gra imprezowa!

 

Banda pand i kawałki bambusa, to gra karciana przeznaczona dla 2-6 graczy w wieku od 5-105 lat, a czas jednej rozgrywki to 15 minut.

W pudełku, znajdziemy instrukcje do gry, dużą kostkę oraz 55 kart z pandami.
Gra rozpoczyna się od potasowania kart i rozłożenia ich w okręgu. Na tyle kart są różne rysunki pand, przez co część z nich będzie dobrze widoczna, a część nie. Gracz, który rozpoczyna grę, rzuca kostką i tym samym losuje symbol. 

Symboli jest sześć wśród nich jest:

najmniejsza/największa panda
najlżejsza/najcięższa panda
najkrótszy/najdłuższy bambus

Po wylosowaniu symbolu na kostce każdy z graczy bierze wybraną przez siebie kartę. Warunek jest jeden nie należy przeszukiwać kart. Można wziąć całkiem zakrytą kartę, ale nie można najpierw sprawdzić co na niej jest.

Gdy wszyscy gracze będą już mieli swoje kart zaczyna się porównywanie danych jeżeli wylosowaliśmy na początku na przykład najdłuższy bambus. Wygrywa ta osoba, która faktycznie na karcie ma dane, że jej bambus jest najdłuższy.

Pozostałe karty lądują w pudełku i nie będą już używane podczas gry. Wygrywa ta osoba, która zbierze najszybciej daną liczbę kart. Liczba kart zależy od ilości graczy. Przy dwóch graczach jest to 10 kart.

Gra jest naprawdę prosta i super się w nią gra. Będzie dobra zarówno do gry z maluchami jak i na imprezę, bo nie wymaga za wiele skupienia, a jest element rywalizacyjny.

Bardzo podoba mi się grafika. Można, a nawet trzeba się nią sugerować podczas gry. Pandy na tyłach kart są mniejsze większe, mają małe bambusy albo duże. To pomaga, ale czasami też jest złudne, bo komuś może udać się wziąć kartę z 2 cm większym bambusem:) 

 Jedyny minus jaki ja widzę, to symbole na kostce mogłyby być bardziej różnorodne. Ja na przykład mam problem z dużym i małym bambusem i muszę je porównywać, bo nie wiem czy to mały czy duży bambus. Być może to kwestia wprawy.

Jeżeli szukacie gry na niedzielne popołudnia lub po prostu chcecie mieć fajną prostą grę w swojej kolekcji gier, to bardzo wam polecam ten tytuł

 

Zupa z trupa to ciekawie zilustrowana gra karciana. Wyobraźcie sobie, że zostaliście zaproszeni na obiad do nowych sąsiadów. Już na miejscu okazuje się, że coś tu się nie zgadza, a sąsiedzi to potwory. Ich jedzenie jest również potworne więc zrobicie wszystko aby tego nie zjeść.

Gra przeznaczona jest dla 3-7 graczy w wieku od 8-108 lat, a czas jednej rozgrywki to około 20 minut.

W pudełku znajdziemy instrukcje gry oraz 100 kart.

Każdy z graczy otrzymuje po 12 kart do gry. Zadaniem każdego z nich jest pozbywanie się kart z ręki o ile spełniają warunek karty warunku. Jeżeli nie, muszą wziąć wszystkie karty ze stosu i odłożyć u siebie na bok. To będą punkty ujemne. Nie muszę chyba pisać, że przegrywa ten, który ma więcej ujemnych punktów.

Gra jest prosta nie ma za wiele zasad, przez co idealnie nadaje się właśnie do plecaka na wyjazdy.

Grafika na kartkach jest naprawdę sugestywna,  przez co człowiek jeszcze bardziej wzbrania się przed tym aby kart zebrać jak najmniej.
Bardzo lubię tę serię gier i recenzowałam już dla Was niektóre tytułu polecam zerknąć między innymi na te:

7 rund

Ding i pozamiatane 

Kaczki i Criss Cross 

Łap za słówka 

 Jeżeli lubicie szybkie gry bez wielu zasad albo często podróżujecie to serdecznie Wam polecam te tytuły. Jestem pewna, że Wam się spodobają.

Zupa z trupa gra karciana. Gra do plecaka.

 

Ostatnio pisałam Wam o grze 7 rund do plecaka, a dziś mam coś chyba jeszcze lepszego. Odkąd mamy tę grę nie przestajemy w nią grać! Jest fantastyczna i jest w niej mnóstwo śmiech i obserwacji graczy. Mamy już połowę maja, a jak i maj to zaraz wakacje. Serdecznie Wam polecam całą serię gier do plecaka. Recenzowałam ich już tu naprawdę sporo, oto kilka przykładowych tytułów:

7 rund
Łap za słówka
Ubongo Trigo
Kaczki i Criss Cross

Ding i pozamiatane to gra dla 2-7 graczy w wieku od 7 lat.
W pudełku znajduje się 81 kart - po 9 w każdym kolorze, dodatkowo na każdej karcie jest dodatkowe hasło, które jest dodatkową atrakcją gry.

Celem gry jest jak najszybsze pozbycie się kart z ręki. Wygrywa ten gracz, który zrobi to jako pierwszy.

Grę rozpoczynamy rozdając sobie i graczom po 8 kart, tak aby kart nie widzieli przeciwnicy. Pozostałe karty umieszczane są na środku stołu w stosie do dobierania. 

Jedną kartę przodem do góry dajemy na środek i na nią będą odkładane kolejne karty. Grę zaczyna osoba, która jako ostatnia miała urlop. Na stos kart należy położyć kartę, która spełnia następujące warunki:

- ma ten sam numer co karta leżąca na środku,
- ma ten sam kolor co karta leżąca na środku.
Jeżeli nie masz odpowiedniej karty musisz spasować i dobrać jedną kartę. Gra toczy się dalej. Ale, ale, ale należy obserwować bacznie przeciwników, bo możesz się wtrącić w trwającą rozgrywkę mimo, że nie jest Twoja kolej. Wystarczy krzyknąć DING, bo na przykład ktoś właśnie spojrzał w dół a masz taką kartę. To właśnie te dodatkowe hasła, które pozwalają nam się pozbyć kart.

Mam nadzieję, że choć trochę nakreśliłam Wam jak wygląda gra, bo zabawy jest przy tym tyle, że brzuch boli! Najlepiej w ogóle się nie ruszać, nic nie mówić i generalnie ograniczyć się do minimum, bo często tym możemy pomóc przeciwnikom:)
Pewnie zastanawiacie się jakie są hasła dodatkowe. Oprócz tych standardowych np: dwie górne karty są pomarańczowe, albo trzy górne karty mają ten samo kolor to są też takie, które opisują zachowania na przykład: ktoś zmienia oświetlenie w pokoju, ktoś komentuje swoje karty, ktoś odpowiada na pytanie twierdząco tak, ktoś na coś wskazuje i tak dalej.
Im więcej osób gra tym szybciej przebiega runda ale można się nieźle uśmiać.

Serdecznie Wam polecam ten tytuł, jest on ostatnio naszym ulubionym i na pewno pojedzie na wiele wyjazdów w naszych plecakach!








Ding i pozamiatane. Gra do plecaka

 

Bardzo lubię tę serię gier, a mowa tutaj o serii: Gry do plecaka. Zajmują mało miejsca, mają zasady, które łatwo wytłumaczyć i są super alternatywą na ciekawe spędzanie dni na wakacjach, szczególnie tych deszczowych, albo gdy zmęczeni całodniowymi atrakcjami chcemy odpocząć fizycznie ale już niekoniecznie umysłowo:)

7 rund to gra przeznaczona dla 2-5 graczy w wieku od 8 lat, a czas jednej rozgrywki to około 15 minut.

W pudełku znajduje się 77 kart do gry, 7 kart rund oraz instrukcja. Celem gry jest odbieranie kart rywalom i zmuszanie ich do odrzucania cennych kart. Gra kończy się po 7 rundach, a zwycięzcą zostaje ten gracz, który ma najwięcej punktów.

Zasady gry są naprawdę proste, a rozgrywka błyskawiczna przy tym trzeba naprawdę się nagłówkować aby inni gracze pozbywali się wartościowych kart. Liczy się to umiejętność przewidywania, spryt i trochę przebiegłości. Jedno Wam mogę obiecać na pewno nie będziecie się nudzić, co to, to nie!



7 rund gra do plecaka

Ta książka to coś wyjątkowego! Zebrano tu 15 opowiadań według najsłynniejszych utworów Williama Szekspira. Kultowe, w większości dobrze znane nam dramaty przeobrażono w opowieści. Zostały one napisane przystępnym językiem, tak aby przybliżyć dzieciom i młodzieży znane utwory najsłynniejszego dramaturga. Co warto wspomnieć, książka dedykowana jest nie tylko dzieciom i młodzieży, ale także polecana jako pomoc dla nauczycieli.

W książce znajdziemy następujące tytuły:

- Komedia omyłek,
- Romeo i Julia,
- Stracone zachody miłości,
- Sen nocy letniej,
- Kupiec wenecki,
- Wiele hałasu o nic,
- Jak wam się podoba,
- Wieczór trzech Króli,
- Hamlet,
- Otello,
- Król Lear,
- Makbet
- Antoniusz i Kleopatra,
- Zimowa opowieść,
- Burza.

Szczerze Wam powiem, ze wielu z tych dramatów nie znałam i bardzo się cieszę, że miałam okazję je przeczytać w takiej nowej wersji, bo sama nie wiem czy kiedykolwiek bym je przeczytała w oryginale. Sami wiecie, że nie są to łatwe ani przystępne teksty, a w takiej formie takie właśnie się stały.

Książka została bardzo ładnie wydana. Do mnie osobiście nie przemawiają ilustracje, ale wiem, że mogą się podobać. No i zdecydowanie pasują do dramatów Szekspira, więc to tylko kwestia mojego gustu. Same opowiadania naprawdę są napisane świetnie. Dobrze wszystkim znany dramat Romeo i Julia czy Otello albo Hamlet w nieco uproszczonej wersji pozwala poznać twórczość Szekspira bez zbędnego trudu. Oczywiście jeżeli ktoś później ma ochotę przeczytać książkę w oryginale to jak najbardziej do tego zachęcam ale większości z nas zapewne spodoba się ta nowa odsłona największych dzieł Autora.





Dawno mnie tu nie było! Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego ile czasu minęło. Cisza nie oznaczała, że nic nie czytam, bo nadal czytam. Jakoś zabrakło mi czasu aby to dla Was opisać, a przeczytałam naprawdę sporo super książek!

Po tej długiej przerwie wracam z czymś lekkim i pięknym czyli z opowieściami z Doliny Muminków. Kocham książki o Muminkach. Wychowałam się na tej bajce w telewizji, a gdy tylko nauczyłam się czytać, przeczytałam wszystkie dostępne części z biblioteki szkolnej. Tak to mniej więcej się zaczęło.

W nowej książce otrzymujemy aż cztery opowieści:

- Morska wyprawa Muminka,
- Muminek i pierwszy śnieg,
- Muminek i ostatni smok,
- Topik i Topcia przybywają do Doliny Muminków.

Te cztery tytuły, to niepublikowane wcześniej w Polsce opowiadania.

Muminków nie trzeba zachwalać ani specjalnie polecać. To co mi osobiście zawsze się podoba to ciepły klimat opowieści i zawsze mądre przesłanie. Do tego, pięknie wydana książka z mnóstwem jeszcze piękniejszych ilustracji i powstaje książka doskonała.

Jeżeli chcecie wiedzieć co przydarzyło się Muminkowi i jego rodzinie podczas wyprawy, czy da się polubić zimę albo co takiego ukrywają w swej tajemniczej walizce Topik i Topcia?  Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce, którą Wam serdecznie polecam!

 



Nowe opowieści z Doliny Muminków

 

To druga z trzech gier, o których Wam pisałam w poprzednim poście i ciesze się, że w końcu mogę Wam o niej napisać, bo to zdecydowanie moja ulubiona gra! Uważam, że idealnie nadaje się na takie rodzinne popołudnie ale też i na wieczór ze znajomymi.

Co zawiera pudełko?

W pudełku znajdziecie 90 kwadratowych kafelków, 20 żetonów bonusowych, 4 tajne żetony koloru. Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku od 8-108 lat, a czas jednej rozgrywki to 20 minut. 

Na czym polega gra

Kafelki tasujemy i układamy w 5 kolumnach po 8 rzędów tak aby stworzyć planszę. Rozdajemy każdemu graczowi jego tajny kolor, a żetony bonusowe rozkładamy obok powstałej planszy. Pozostałe kafelki układamy zakryte obok planszy. Do ręki każdy z graczy bierze jeden kafelek ze stosu i to nim będzie zagrywał. Zawsze zaczynamy kłaść kafelki od góry naszej planszy. Kładziemy go symbolem pasującym i sprawdzamy co się będzie działo gdy spadnie na dół. Sprawdzamy czy styka się z innymi symbolami i tak do momentu aż nie będzie już z niczym pasował. W swojej turze możemy jeszcze wymienić zebrane kafelki na punkty bonusowe i wziąć kolejny kafelek do ręki. Gra kończy się w momencie gdy nie ma już kafelków do zagrywania lub gdy zniknie jedna z pięciu kolumn. Wygrywa gracz, który zbierze najwięcej punktów.


 

Moje wrażenia z gry

Zdaję sobie sprawę, że gra być może wygląda na skomplikowaną ale uwierzcie mi jest banalnie prosta i relaksująca. Oczywiście jest tu element zdrowej rywalizacji i możemy niektórym graczom popsuć szyki ale jest przy tym naprawdę mnóstwo dobrej zabawy i człowiek potrafi się wyłączyć i po prostu sobie zbierać karty i punkty. Ta gra ma wiele możliwości rozgrywki i naprawdę mogą w nią już grać nawet najmłodsi gracze i świetnie będą się bawić. Gwarantuję!

Serdecznie Wam polecam również inne gry z serii travel, nawet je dla Was recenzowałam! Ubongo trigo oraz Bits tu dwie z nich. 

Jeżeli szukacie naprawdę wciągającej ale też niezbyt trudnej gry rodzinnej czy właśnie na wieczory ze znajomymi to serdecznie wam polecam ten tytuł!

 

Mamy idealny czas na gry! Wakacje, wyjazdy, wolne weekendy więc każdy z nas szuka rozrywki na ten czas. Mam dla Was przygotowane 3 posty z recenzjami ciekawych gier, które możecie rozważyć, bo są to naprawdę warte uwagi tytuły. Dziś pierwszy z nich czyli Pitagoras. To gra, która z pewnością spodoba się ścisłym umysłom. Głównym zadaniem są działania matematyczne!

Co zawiera pudełko?

W pudełku znajduje się 55 kart do gry, 2 niebieskie kości, 1 czarna kość, 1 czerwona kość i oczywiście instrukcja do gry. Gra przeznaczona jest dla2-6 osób w wieku od 8-108 lat, a czas jednej rozgrywki to 20 minut.


Na czym polega gra?

Karty tasujemy i układamy zakryte w talii na środku stołu. Jedna osoba pobiera 5 kart i kładzie je odkryte obok talii tak aby każdy z graczy mógł je widzieć. Gracz rzuca kośćmi w kolorze niebieskim i podaje sumę, która na nich wypadła. Wszyscy gracze jednocześnie starają się ułożyć w myślach takie działanie, które finalnie da wynik z kości ale zostaną użyte tylko liczby z kart. Można tworzyć dowolne działanie z użyciem wszystkich kombinacji matematycznych. Kto takie działanie stworzy krzyczy MAM i natychmiast musi ułożyć karty tak aby wskazywały prawidłowy wynik. Jeżeli wszystko się zgadza i odpowiedź jest poprawna gracz zabiera karty do swojego stosu. Jeżeli się pomylił karty dzielone są pomiędzy pozostałych graczy. Gra kończy się w momencie, w którym w talii nie ma już kart do wyłożenia. Gracz, który ma najwięcej kart wygrywa rozgrywkę!

Moje wrażenia z gry

Gra jest naprawdę grywalna i chyba nigdy się nie znudzi! Możliwości działań są przeogromne i jeżeli tylko ktoś lubi liczyć w myślach i kocha matematykę, to myślę, że z tą grą na pewno się polubi. Nie jest to gra imprezowa według mnie ale raczej jest to propozycja na takie długie popołudnia gdy chcemy czymś zająć czas. Tu z pewnością nie będziecie się nudzić, a głowa aż będzie parowała!



Pitagoras gra karciana

Książki o rodzinie Muminków pokazywałam Wam tu już nie jeden raz. Cieszy mnie ogromnie, że powstają nowe części, które można kolekcjonować i czytać w dowolnej kolejności. Tym razem chciałam pokazać Wam dwie książki, które są częścią serii o Muminkach.

Muminek i mały duch to opowieść, która z pewnością spodoba się dzieciom. Nasi bohaterowie spędzają wakacje w latarni morskiej. Na miejscu spotykają Too-tiki, która jest rybakiem. Muminek, który jest z dala od domu, pierwszy raz może stanąć twarzą w twarz ze swoimi obawami i lękami. Musi też pozbyć się strachu, aby uratować przyjaciółkę. Czy mu się uda?

Muminek i pierwszy śnieg, to już druga książeczka, która jest częścią kolekcji o Muminkach. Skoro mowa o pierwszym śniegu, to i wiadomo, że Włóczykij wyruszy na południe. Muminek jak to Muminek, martwi się czy przyjaciel nie zapomnij o nim wędrując tak daleko. W jaki sposób Muminek będzie mógł mu przekazać, że za nim tęskni i jak pokonać tęsknotę. Jak przetrwać ten trudny czas?  

Te małe, niepozorne książeczki to pięknie ilustrowane wydania, które zostały uproszczone w taki sposób, aby były jak najbardziej przystępne dla tych najmłodszych odbiorców. Litery w książce są na tyle duże, że książka będzie idealna dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z czytaniem. Przez ilustracje, które zajmują większą część kartek, książki są naprawdę przyjemne dla oka i nie ma w nich za dużo tekstu, co też nie zniechęca dziecka, które dopiero się uczy czytać.

W tej serii pojawiły się także kolejne części, między innymi:

- Muminek i złoty liść,
- Muminek i gwiazdka z nieba,
- Muminek i tajemnica lata,
- Muminek i księżycowa przygoda,
czy Muminek i urodzinowy guzik.

Każda z książeczek niesie inne, wartościowe przesłanie, które na pewno nie zostanie szybko zapomniane. Jeżeli szukacie fajnego dodatku do prezentu dla dziecka, albo być może sami chcecie kolekcjonować tę serię, to serdecznie Wam ją polecam. Jest naprawdę wyjątkowa!





Cześć!

Mam na imię Iza i od zawsze jestem zakochana w książkach. Moja pasja do czytania towarzyszy mi od najmłodszych lat, a blogowanie stało się naturalnym przedłużeniem tej miłości. Pisanie o książkach to dla mnie nie tylko hobby, ale prawdziwa radość, którą dzielę się z innymi. Jeśli również kochasz literaturę, zapraszam Cię do mojego świata, pełnego inspiracji i pasji do słów!