Tytuł: Błękitny zamek
Wydawnictwo:

Tę książkę czytałam po raz pierwszy mając chyba czternaście lat. Miałam jeszcze wersję książki jedną z pierwszych, gdzie główna bohaterka była Joanną. W tej nowej wydanej przez Wydawnictwo Egmont jest już oryginalne tłumaczenie i tak nasza polska Joanna stała się Valancy:)
Od razy na samym początku muszę powiedzieć, że obojętnie czy czytelnik ma lat czternaście czy sześćdziesiąt, książka zawsze wywołuje te same emocje. A musicie wiedzieć, że "Błękitny zamek" to jedna z piękniejszych książek, która od samego początku naładowana jest całą gamą emocji.
Główną bohaterką jest Valancy Stirling. Niestety żyje w takich czasach, gdzie bycie 29 letnią niezamężną kobietą to wstyd. Nie dają jej o tym zapomnieć mama i ciotka, z którymi ciągle mieszka, a właściwie jej staropanieństwem interesuje się cała rodzina.
Gdy Valancy dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora, przeżywa szok. Nie potrafi się pogodzić z tym, że jeszcze nie zaczęła żyć, a już musi skończyć, że jej niespełnione marzenia o błękitnym zamku i księciu na białym koniu się nie spełnią.
Postanawia zawalczyć o siebie i swoje życie. Choć raz chce poczuć, że żyje i jest szczęśliwa.
Czy jej się uda?
"Błękitny zamek" to cudowna historia i naprawdę z wielką przyjemnością wróciłam do niej po kilkunastu latach. Wywołała we mnie cały szereg różnych emocji, trochę bardziej dojrzałych od tych, które zapamiętałam. Bo będąc nastolatką liczyła się dla mnie strona romantyczna tej książki, teraz gdy sama jestem szczęśliwą narzeczoną patrzę na to z innej strony. Co ja bym zrobiła gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Człowiek będąc zadowolonym ze swojego życie nie zastanawia się nad takimi rzeczami, a takie książki dają wiele do myślenia i sprawiają, że zaczynamy inaczej patrzeć na swoje życie i doceniać to co mamy.
Ciągle też się zastanawiam nad fenomenem książek autorki.To niesamowite, że wywołują tyle emocji, a przecież wcale nie opowiadają jakiejś spektakularnej historii. Są piękne w swej prostocie i niesamowicie mądre.
Z całego serca Wam ją polecam!
Tej akurat powieści Montgomery nigdy nie czytałam, ale za to zaliczyła serię o Ani, Emilce, a nawet "Dziewczę z sadu" :) Z ogromną nostalgią podchodzę do twórczości tej autorki i chętnie poznam "Błękitny zamek":)
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno, spodobała mi się:)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, ale w bardzo starej wersji. Kupiłam ją kiedyś w antykwariacie za 1zł. Przeczytam w okresie świątecznym.
OdpowiedzUsuńCzytałam, chociaż bardzo dawno temu i muszę stwierdzić, że naprawdę godna polecenia.Głownie przez oryginalność książek pani Montgomery, z której twórczością zapoznałam się głównie dzięki "Ani z Zielonego Wzgórza" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
czytałam - ale cóż podobała mi się, ale aż tak mnie nie zachwyciła, być może dlatego, że raczej gustuje w innej literaturze.
OdpowiedzUsuńOd nie rozpoczęłą się moja przygoda z książkami Lucy Maud Montgomery :)
OdpowiedzUsuńCzytałam w podobnym wieku. Chyba z 15 miałam wtedy. Książka mnie oczarowała. Muszę przeczytać ją teraz. Uwielbiam w ogóle Montgomery.
OdpowiedzUsuńA ja "Błękitny Zamek" czytałam po raz pierwszy. Wiem jednak, że nie ostatni ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przypomnieć sobie tę książkę. Tytuł kojarzę, a fabułę zapomniałam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń