Tę
książkę czytałam po raz pierwszy mając chyba czternaście lat. Miałam
jeszcze wersję książki jedną z pierwszych, gdzie główna bohaterka była
Joanną. W tych nowych wydaniach jest już oryginalne tłumaczenie i tak
nasza polska Joanna stała się Valancy:)
Od razu na samym początku muszę powiedzieć, że obojętnie czy czytelnik
ma lat czternaście czy sześćdziesiąt, książka zawsze wywołuje te same
emocje. A musicie wiedzieć, że "Błękitny zamek" to jedna z piękniejszych
książek, która od samego początku naładowana jest całą gamą emocji.
Główną bohaterką jest Valancy Stirling. Niestety żyje w takich czasach,
gdzie bycie 29 letnią niezamężną kobietą to wstyd. Nie dają jej o tym
zapomnieć mama i ciotka, z którymi ciągle mieszka, a właściwie jej
staropanieństwem interesuje się cała rodzina.
Gdy Valancy dowiaduje
się, że jest śmiertelnie chora, przeżywa szok. Nie potrafi się pogodzić z
tym, że jeszcze nie zaczęła żyć. Nie spełniła żadnego swojego marzenia,
nie osiągnęła celu a wkrótce ma umrzeć.
Postanawia zawalczyć o siebie i swoje życie. Choć raz chce poczuć, że żyje i jest szczęśliwa.
Czy jej się uda?
"Błękitny zamek" to cudowna historia i naprawdę z wielką przyjemnością
wróciłam do niej po tylu latach. Wywołała we mnie cały szereg różnych
emocji, trochę bardziej dojrzałych od tych, które zapamiętałam. Bo będąc
nastolatką liczyła się dla mnie strona romantyczna tej książki, teraz
gdy sama jestem żoną patrzę na to z innej strony. Co ja bym zrobiła
gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Człowiek będąc zadowolonym ze
swojego życie nie zastanawia się nad takimi rzeczami, a takie książki
dają wiele do myślenia i sprawiają, że zaczynamy inaczej patrzeć na
swoje życie i doceniać to co mamy.
Ciągle też się zastanawiam nad fenomenem książek autorki.To niesamowite,
że wywołują tyle emocji, a przecież wcale nie opowiadają jakiejś
spektakularnej historii. Są piękne w swej prostocie i niesamowicie
mądre.
Z całego serca Wam ją polecam!
"Stokrotki w śniegu" to jedna z moich ulubionych książek Evansa. Świadomie to piszę, bo sporo ich już czytałam, a tę czytam drugi raz.
"Stokrotki w śniegu" pierwszy raz czytałam gdy była wydana w mniejszej wersji i w białej okładce.
Z przyjemnością do niej wróciłam i przyznam, że zrobiła na mnie takie samo wrażenie jak za pierwszym razem.
Głównym bohaterem książki jest James Kier. Jest egoistyczny, zapatrzony w siebie i w swoje potrzeby, a do tego jest wredny i samolubny. Nie można na nim polegać, a sam siebie postrzega jako kogoś lepszego od innych.
Nienawidzą go współpracownicy, nie wspominając o rodzinie. Pewnie byłoby tak nadal gdyby wredny los nie przerwał tego pasma szczęśliwego życia.
Kiedy James ginie w wypadku, wszyscy nareszcie mogą odetchnąć z ulgą i powiedzieć na głos co o nim
sądzą. Jest tylko jeden problem - James żyje, a to, co słyszy na swój temat, jest dla
niego szokiem.
Czy to pozwoli mu przejrzeć na oczy i zobaczyć jak bardzo krzywdził swoich bliskich?
Książkę czyta się wspaniale, po prostu jednym tchem. To taka współczesna wersja tak dobrze wszystkim znanej "Opowieści wigilijnej" i nie będę inna jeżeli właśnie to napiszę, bo tak właśnie jest.
Jeżeli szukacie książki, która podniesie Was na duchu, to "Stokrotki w śniegu"nadają się do tego idealnie.
Polecam!
Alex wiódł szczęśliwe życie u boku żony, która po kilku latach małżeństwa po prostu odeszła z innym.
Po 11 miesiącach mężczyzna nadal nie potrafi się pozbierać i pewnie nadal by tak było gdyby nie to, że trafił na blog.
Pisze go pewna kobieta, która bardzo dotkliwie opisuje swoją samotność i rozdzierającą pustkę. Alex niestety nie wie ani gdzie jej szukać ani jak blogerka się nazywa. Wszystkie jej posty podpisane są LBH. Aż w końcu pewny wpis daje nadzieję na jej odszukanie.
Tak Alex trafia do zaśnieżonego miasteczka, w którym próbuje odnaleźć LBH, a przy okazji poznaje Arię, która całkowicie zawróci mu w głowie.
Czy da się uciec przeznaczeniu? Kim jest LBH i jak się potoczą sprawy z Arią?
"Tajemnica pod jemiołą" to książka, którą bardzo chciałam przeczytać, po tym jak bardzo spodobała mi się "Obietnica pod Jemiołą". Ta część już nie podobała mi się tak bardzo. Gdybym miała Wam polecać to zdecydowanie lepsza według mnie była właśnie "Obietnica pod Jemiołą". Tą książkę przeczytałam, bo gdy zacznę już czytać lubię skończyć, ale nie wciągnęła mnie tak jakbym tego oczekiwała. Dodatkowo całość jest naprawdę przewidywalna i nie mówię, że to źle, ale w tym przypadku mogłoby być trochę bardziej tajemniczo:)
Jeżeli macie ochotę przeczytajcie. Na ogromne brawa na pewno zasługuje umiejscowienie akcji. Piękna, mała, zaśnieżona miejscowość w górach. Kto by nie chciał się zaszyć w klimatycznym hotelu pośród gór? Naprawdę opisy miejsc i całej miejscowości, sprawiają, że ta książka wydaje się od razu bardziej magiczna. I mimo, że historia mnie nie wciągnęła, to sama chciałabym się tam znaleźć.
Jowita właśnie zdała sobie sprawę, że jej mąż nigdy już do niej nie wróci. Zwiał i zostawił ją z tęskniącą za nim córką bez gorsza przy duży i samotną.
Małgorzata wie, że najlepsze lata życia ma już za sobą. Teraz zostały jej już tylko rozmowy z duchami i córka, która nie chce jej znać.
Szymon nie potrafi odnaleźć się w ciągłym porównywaniem go do innych. Zawsze w tych porównaniach wypada gorzej więc mężczyzna nie czuje się z tym najlepiej.
Jest jeszcze Karolina, która nie potrafi połapać się w swoim życiu i jest z jednym, a kocha drugiego, jest samotny ojciec, który nie radzi sobie po śmierci żony z synem i jeszcze kilku innych bohaterów, którzy mają całą masę problemów.
Ale łączy ich jedno oczekiwanie na święta i świąteczna atmosfera.
Okruchy dobra to taka ciepła opowieść świąteczna, w której nie brak jest problemów innych ludzi ale przy tym daje taką nadzieję na lepsze jutro.
Każdy z bohaterów ma swoje problemy ale one są niczym gdy ktoś wyciągnie do nas pomocną dłoń i to jest w tej książce najpiękniejsze.
Myślę, że to idealna książka na ten świąteczny czas.
Polecam!
Tess jest na zabój zakochana w swoim narzeczonym. Z niecierpliwością wyczekuje dnia, w którym ona i Vincent staną na ślubnym kobiercu i będą mogli w końcu być mężem i żoną. Niestety narzeczony wyjeżdża i kobieta zostaje na długie tygodnie sama. Nie potrafi poradzić sobie z dominującą tęsknotą za ukochanym. Jej najlepsza przyjaciółka namawia ja na wyjazd z noclegiem do jej ciotki. Dziewczyna zgadza się i na miejscu poznaje Hanka. Przystojnego właściciela firm meblarskiej. Alkohol i tęsknota za ukochanym sprawia, że swój pierwszy raz Tess przeżywa z nieznajomym.
Kilka tygodni później wie już, że spodziewa się jego dziecka. Jedna zła decyzja pociągnęła za sobą kolejne, a życie, które sobie wymarzyła jest już tylko mglistym wspomnieniem.
Tess musi się wyprowadzić i zostawić wszystko co znała do tej pory oraz zamieszkać w miejscu, w którym jest niemile widziana.
Czy sobie poradzi? Czy zapomni o miłości swojego życia?
"Skradzione małżeństwo" to książka, która pokazuje jak kiedyś było trudno. Kobieta samotnie wychowująca dziecko? Kolorowe małżeństwa? To było nie do pomyślenia! Teraz jest jak jest ale kobieta może sama o sobie decydować i być niezależną. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Tess również się o tym przekonała. Z trudem ukończyła szkołę pielęgniarską choć mąż jej na to nie pozwalał. W swoim życiu nie mogła decydować o tym w jakiego Boga wierzy, bo musiała się dostosować do męża. I tak ciągle. Straszne.
Choć uwielbiam książki Diane Chamberlain uważam, że ta choć świetnie się ją czyta nie jest najlepszą książką Autorki, ale nie jest też najgorszą.
Jeżeli macie ochotę, koniecznie przeczytajcie.
Zoe kiedyś była zwykłą radosną i pełną życie dziewczynką.
Dziś jest kobietą, która nie potrafi wyrazić uczuć i która boi się okazać słabość. Lada moment ma wyjść za mąż za mężczyznę, którego kocha. Do tego ma własną firmę, kochającą siostrę, wymagającego tatę i gdzieś tam mamę.
W dniu ślubu Zoe bez pożegnania zostawia Jamiego przed ołtarzem i biegnie ratować dawno nie widzianą mamę. Kobieta wie, że to tylko wierzchołek góry lodowej, a mama była tylko pretekstem ale coś w jej żalu do niej się zmienia.
Wkrótce okazuje się, że mama jest poważnie chora, a na światło dzienne wychodzą sekrety ukrywane przez lata. Jamie nie rozumie jak Zoe mogła go tak zostawić. Wkrótce życie kobiety wywróci się o 180 stopni i niekoniecznie może to być dobra zmiana.
Czy jest na to gotowa? Albo czy kiedykolwiek była?
Są takie książki, która jak się weźmie do ręki to nie da się ich odłożyć i ta była właśnie taką. Jak zaczęłam tak nie potrafiłam jej odłożyć. Bardzo fajnie napisana książka o chorobie i o radzeniu sobie z żalem i pretensjami. Pięknie opisana trudna relacja matki z córką i cudownie zobrazowana miłość matki do córki. Naprawdę piękna książka i mam nadzieję, że przeczytacie!
Polecam!
Antek i Bianka są na dobrej drodze aby zostać najlepszymi przyjaciółmi, właściwie to już nimi są. Łączą ich więzy krwi, ale fakt, że stali się sobie bliscy wprawia w doskonały nastrój ich babcię Kalinę. Dobrze dzieje się również w domu obok, bo rodzeństwo Magda, Michał i Bartek też zdają się wychodzić na prostą.
Niestety to wszystko tylko pozory, bo w rzeczywistości jest inaczej. Bianka martwi się o swoją mamę i życiem w Krakowie, które niebawem będzie musiała porzucić, jest też nieszczęśliwie zakochana.
Antek kocha się w Magdzie, ta zaś roztrząsa zerwanie z Konstantym. Michał wzdycha z ukrycia do ukochanej, która nie zwraca na niego uwagi, a Bartek jak to Bartek, żyje z dnia na dzień.
Wszystko co wydarzy się na kartkach tej książki całkowicie zmieni ich życie.
"Światło o poranku" to kontynuacja książki "Światło w cichą noc" i bardzo przyjemnie było mi wrócić do losów bohaterów. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo tęskno mi za przytulną kuchnią babci Kaliny i za kłopotami naszych bohaterów, które choć wydają się poważne to w kuchni u babci Kaliny zdają się nie istnieć.
Jeżeli czytaliście pierwszą część, koniecznie musicie przeczytać drugą.
Polecam!
Gina postanowiła wyruszyć w podróż życia aby odkryć pewną tajemnicę związaną z latarnią w Kiss River.
Na miejscu okazuje się, że latarnia została zburzona przez sztorm.
Kobieta jest w szoku bo wszystkie jej nadzieje związane z latarnią legły w gruzach.
Najbardziej interesowała ją soczewka, która leży gdzieś na dnie oceanu .
Clain i Lacey postanawiają pomóc kobiecie, choć ogromną przeszkodą w wydobyciu jej jest ojciec tych dwojga.
Gina powoli zadomawia się w nadmorskiej miejscowości i za nic w świecie nie planuje tego co się wydarzy.
Czy to co ukrywa uda się jej utrzymać w tajemnicy? Czy serce i los da się oszukać?
"Latarnia z Kiss River" to kolejna dobra książka Diane Chamberlain ale muszę stwierdzić z przykrością, że nie jest to jej najlepsza książka. Czytałam dużo lepsze. Tutaj zabrakło czegoś za co lubię jej książki.
Mimo to, czyta się ją naprawdę dobrze. Zabrakło mi trochę tych emocji, które towarzyszą mi zawsze przy jej książkach. Momentów wzruszeń i jakiegoś takiego sensownego zakończenia.
No nie wiem sama. Choć naprawdę całość jest bardzo wciągająca to nie było tego czegoś.
A jakie jest Wasze zdanie? Czytaliście, a może dopiero zamierzacie?
Natasha pogodziła się już z odejściem męża, a w pracy w końcu zaczęło jej się układać.
Nowy chłopak, możliwość awansu i wtedy na horyzoncie pojawia się były mąż - Mac.
Jego powrót uruchamia lawinę wydarzeń, które całkowicie zmieniają życie Natashy.
Wkrótce do ich domu wprowadza się Sarah. Przyłapana na kradzieży nastolatka, która ma jedną pasję - konie. Dziewczyna za nic w świecie nie chce zdradzić co zajmuje ją popołudniami, aby nie odebrano jej jedynej rzeczy, która łączy ją z dziadkiem.
Dziewczynka trafiła do domu Natashy z powodu choroby dziadka, który do tej pory się nią opiekował. Nowa szkoła, nowa rodzina i choroba ukochanego dziadka sprawiają, ze Sarah nie wie jak to wszystko ułożyć.
Dziewczyna namiętnie kłamie, kradnie i ucieka, ale wszystko to robi z miłości do Boo. Czy uda jej się dojść do tego o czym marzy? Jaką rolę odegrają Natasha i Mac w jej życiu?
Czy tych dwoje ma jeszcze szansę na szczęśliwe życie?
"We wspólnym rytmie" to książka, która bardzo angażuje czytelnika i naprawdę Jojo Moyes ma w swoich książkach coś takiego, co nie pozwala nawet na moment zapomnieć o bohaterach i o fabule.
Pięknie napisana książka, która na długie tygodnie zapadnie Wam w pamięć.
Jeżeli mieliście w planach, koniecznie przeczytajcie!
Na okładce tej książki jest informacja, że to jedna z tych książek, którą po przeczytaniu polecę przyjaciółce. I wiecie co? Od razu założyłam, no na pewno!
Ale po przeczytaniu wiem, że mogę się pod tym zdaniem podpisać obiema rękami!
Aimee odkąd pamięta, James był najbliższą osobą w jej życiu. Poznajemy ją w momencie, w którym miała być najszczęśliwszą osobą na świecie, biorąc ślub z ukochanym mężczyzną. Niestety to właśnie w dniu zaplanowanego ślubu, żegna ukochanego podążając za trumną.
James wyjechał tylko na chwilę załatwić sprawę z klientem i nie wrócił do domu. Żmudne poszukiwania nie przynosiły efektu, do momentu, w którym morze wyrzuciło ciało na brzeg.
Aimee nie potrafi pogodzić się ze śmiercią ukochanego. Gdy po pogrzebie podchodzi do niej kobieta, która twierdzi, że James żyje, Aimee zapada się w sobie i przez kolejnych kilka miesięcy na nowo przeżywa wszystko od początku.
W końcu wydaje się, że wszystko wraca do normy, ale gdzieś z tyłu głowy ciągle jest świadomość tego, że być może James żyje, tylko dlaczego nie daje znaku życia?
"Nigdy nie zapomnę" to piękna opowieść o prawdziwej miłości i naprawdę od samego początku bardzo wciąga. Uwielbiam takie książki i jeżeli szukacie powieści, która zawładnie całym Waszym wolnym czasem to myślę, że właśnie ją znaleźliście.
Polecam!
Danielle miała głowę pełną ideałów. Jako młoda dziewczyna była spragniona wiedzy, chciała realizować pasje i marzenia, ale nade wszystko chciała aby w jej życiu był Bóg.
Gdy na swojej drodze spotkała mężczyznę w końcu wszystko zaczęło mieć sens.
Kobieta szybko wyszła za mąż, a później pojawiły się dzieci.
Jak to się stało, że kilkanaście lat później jej dwóch synów zostaje skatowanych na śmierć?
Kto im to zrobił i dlaczego, skoro to wierząca i bogobojna żydowska rodzina?
Jeżeli chcecie poznać ich historię, koniecznie przeczytajcie tę książkę!
"Nic nie mów" to kolejna doskonała książka z serii "kobiety to czytają". Od samego początku niesamowicie wciąga i jest to jedna z tych książek, która do samego końca trzyma w napięciu, a co więcej zostaje na długo w pamięci czytelnika.
Jeżeli takiej lektury szukaliście, to koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł.
Polecam!
Marzena ma wszystko czego chciała. Wspaniałego, kochającego męża, dobrą pracę i ...kochanka.
Tego drugiego może by i nie chciała, gdyby wystarczał jej mąż. Ale Hubert to za mało. Do całkowitego poczucia szczęścia, potrzebny jest jej też Jacek.
Kobieta lawiruje pomiędzy łóżkiem męża, a łóżkiem kochanka, brnąc w kłamstwa coraz głębiej.
Nie wiadomo kiedy by się to skończyło, ale jedno wydarzenie, pociągnęło za sobą kolejne i stała się tragedia.
Dwie rzeczy pozostają pewne. Nigdy nie da się ukryć romansu, a kłamstwa zawsze ujrzą światło dzienne. Pytanie tylko kto na tym najbardziej ucierpi?
"Ironia losu" to kolejna fantastyczna książka Autorki. Gdy już widzę coś nowego w zapowiedziach, zawsze biorę, bo wiem, że się nie zawiodę. I tak też było tym razem. Książka niesamowicie wciąga i od początku bardzo angażuje czytelnika.
Ciągle zastanawiam się czy polubiłam Marzenę i czy ją rozumiałam. Ale nie. Nie polubiłam jej i nie zrozumiałam, po co to wszystko. O ile rozumiem fakt, że mogła się zakochać w kimś innym, to nie potrafiłam zrozumieć po co jest w dwóch związkach. No i to jej wyrachowanie, no bo jak to inaczej można nazwać? Chyba, że głupotą.
Książka jest naprawdę emocjonalna i świetnie się ją czyta!
Mam nadzieję, że pojawi się kontynuacja, bo koniec książki trochę na nią wskazuje:)
Polecam!
Sophia miała to nieszczęście, że przyszło jej żyć w czasie wojny. Jej ukochany mąż został powołany w szeregi armii, a ona przeniosła się do siostry aby pomóc jej w utrzymaniu baru.
Razem starały się przetrwać to w jakich warunkach przyszło im żyć. Jedyną pociechą w życiu Sophii była pamięć o mężu i obraz, który przedstawiał ją i któr namalował mąż.
Wszystko zmienia się gdy Niemcy postanawiają się stołować w barze Sophii.
Dowódca żołnierzy ma słabość do kobiety i do obrazu. Wkrótce Sophia prosi go o coś, za co przyjdzie jej zapłacić ogromną cenę.
Prawie sto lat później Liv jedyną pociechę w swoim życiu czerpie z obrazu, który przedstawia nieznajomą kobietę i który jest pamiątką po zmarłym cztery lata wcześniej mężu. Liv ma nie tylko złamane serce ale także długi, komornika i pusty portfel.
Gdy na swojej drodze spotyka Paula, nie wie jeszcze jaką rolę odegra mężczyzna w jej życiu i jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za miłość do obrazu.
"Dziewczyna, którą kochałeś" to piękna opowieść nie tylko o czasach wojny, ale także o teraźniejszości, w której tak cudownie pokazana jest miłość do drugiego człowieka. Ale nie miłość do mężczyzny czy kobiety. Po prostu miłość i troska o bliźniego. Liv chciała zrobić wszystko aby nieżyjąca już tyle lat Sophia odzyskała dobre imię, a to w dzisiejszych czasach jest mało spotykane.
Oprócz tej historii Autorka pokazała nam bardzo realny obraz małej społeczności, która żyła w czasach wojny. Niesamowite jak ludzie podatni byli na osądzanie innych. Dla nich wszystko było czarne albo białe. Albo było się z Niemcami albo przeciw nim. Gdy Sophia nieco się wyłamała zapłaciła za to ogromną cenę.
Jeżeli nie znacie jeszcze tej książki, polecam Wam ją przeczytać! Ja nie potrafiłam się od niej oderwać!
Za każdym razem recenzując jakąś książkę Diane Chamberlain się powtarzam. Nic na to nie poradzę, ale jej książki jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Tak jest i tym razem.
Książka jest naprawdę genialna. Pokazuje nie tylko walkę z ciężką chorobą ale także piękną więź pomiędzy ojcem a córką, oraz to jak łatwo wszystko można zepsuć kłamstwem.
Molly wychowała się w szczęśliwej choć nieco dziwnej rodzinie. Od początku wiedziała, że ma dwie mamy i jednego wspaniałego ojca. Choć jej rodzina nie była typowa, dziewczynka była bardzo kochana. Wszystko się zmieniło gdy ojciec umarł. Dziewczyna nie potrafi poradzić sobie z wiedzą jaką posiada i całkowicie odcina się od swoich dwóch matek i całej rodziny.
W momencie, w którym poznajemy główną bohaterkę, Molly to 38 letnia kobieta, która całe swoje dorosłe życie żyje w kłamstwie. Jej mąż myśli, że jej rodzice nie żyją, a ona ani myśli wyznać mu prawdy. Nie mają dzieci i właśnie starają się o dziecko z adopcji otwartej.
Kobieta wie jak to wygląda i jest pełna wątpliwości. Mąż niestety jej nie rozumie, bowiem nie wie co tak naprawdę wydarzyło się w przeszłości w rodzinie żony.
Czy prawda oczyści atmosferę? Czy Molly jest w stanie pogodzić się z przeszłością?
"Jak gdybyś tańczyła" to absolutnie piękna historia i naprawdę nie da się od niej oderwać. Całe otoczenie, w którym wychowywała się Molly było magiczne. Wzgórza, mała leśna chatka ukryta gdzieś Bóg wie gdzie i historia, która ma wiele niewiadomych.
Ta książka to też doskonały temat do dyskusji, czy to co się stało było w porządku, czy można było to jakoś inaczej rozwiązać.
Jeżeli czytaliście koniecznie dajcie znać jak Wam się podobała.
Ja polecam!
Hanna w końcu dojrzała do decyzji aby zostawić męża. Jest gotowa aby mu to oświadczyć i zacząć życie od nowa. Ma dość ciągłych kłótni, awantur i życia pod dyktando męża.
Gdy kładzie się do łóżka z postanowieniem, że rano poinformuje męża o swojej decyzji w nocy budzi ją jego dziwne zachowanie.
Okazuje się, że Tom leży na ziemi obok łóżka i nie ma z nim kontaktu. W szpitalu kobieta dowiaduje się, że jej mąż miał udar. Hanna jest przerażona czuje się winna, że chciała zostawić mężczyznę, którego kiedyś kochała. Aby odkupić swoje winy postanawia zaopiekować się nim i pomagać mu w rehabilitacji. Rezygnuje z wyjazdu, o którym marzyła i do którego przygotowywała się od dawna i zostaje w domu.
Tom widzi, że żona jest nieszczęśliwa. Wie, że w dużej mierze to jego wina i chce jakoś temu zaradzić. Niestety ledwo się porusza, więc póki co nie ma co marzyć o tym, że jest w stanie odzyskać żonę.
Czy da się naprawić wyrządzone krzywdy? Czy Tom odzyska sprawność po udarze? Czy Hanna będzie potrafiła pokochać męża na nowo?
"Wszystko, co mam" to przepiękna opowieść o tym jak ważne w życiu jest oparcie w drugim człowieku. Hanna poświęciła wszystko dla męża. Swoją karierę, swoje pasje i chęć zwiedzania świata. Tom nie dostrzegał jak bardzo żona poświęca się dla niego, aby mógł robić to co kocha i być przy tym szczęśliwym.
Gdy nadszarpnął zdrowie i zmienił perspektywę, zobaczył ile przez swoje dążenie do celu stracił.
Ta książka to bardzo budująca opowieść, która na pewno wyciśnie Wam łzy z oczu.
Polecam!
Joelle jest pracownikiem socjalnym. Jej życie kręci się głównie wokół pracy. Kobieta zawsze marzyła o dziecku, niestety nie mogła zajść w ciążę. Gdy porzuciła już marzenia o dziecku, jej najlepsza przyjaciółka urodziła pięknego chłopczyka. Niestety komplikacje przy porodzie sprawiły, że Mara nie zdążyła nawet poznać synka. Choć kobieta nadal żyje, nie jest już sobą.
Liam - mąż Mary i Joelle, każdego dnia doglądają Mary i starają się jej na swój sposób pomóc. Niestety problemów z mózgiem nie da się wyleczyć. W końcu Joelle postanawia zwrócić się po pomoc do uzdrowicielki, która kiedyś ją uratowała.
Choć Liam nie widzi większego sensu w tym co robi uzdrowicielka, postanawia spróbować.
Czy uda mu się odzyskać ukochaną kobietę?
Joelle jeszcze nie powiedziała Liamowi i chyba tego nie zrobi, ale ten wkrótce zostanie ojcem. Kobieta jest w ciąży i choć to wydawało się niemożliwe będzie mamą.
Jak poradzi sobie jako samotna matka wiedząc, że ojcem jej dziecka jest mąż najlepszej przyjaciółki?
Co zrobi gdy wszyscy się o tym dowiedzą?
Jak ma żyć z poczuciem winy?
"W cieniu" to przepiękna książka. Naprawdę. Wiem, że sięgając po książkę Autorki nigdy się nie zawiodę ale każde dzieło, które czytam zachwyca mnie jeszcze bardziej.
Tym razem mamy cudowne połączenie rodzinnej tajemnicy z przeszłości z historią miłości, która nigdy miała się nie zdarzyć.
Jeżeli szukacie książki, która naprawdę Was zaskoczy ale i też od samego początku wciągnie, jestem pewna, że to będzie najlepszy wybór.
Polecam!
Michalina dopóki żyła babcia miała dom. Po jej śmierci życie pod jednym dachem z macochą było nie do wytrzymania. Dziewczyna jest zmuszona uciec z domu i zdać się na los. Zziębnięta i na skraju wytrzymałości trafia do kwiaciarni, a zaraz potem do kościoła. To właśnie tam zdarzy się cud!
Nela całe życie czekała na powrót siostry do rodzinnego domu. Ma już dość czekania i rzuca Bogu wyzwanie. Albo zdarzy się cud, albo.. no właśnie co?
Drogi Neli i Michaliny łączą się właśnie na kościelnych schodach, dołącza do nich również Konstanty.
Ta trójka plus pani z kwiaciarni Gabrysia, całkowicie odmienią nie tylko los Michaliny ale i swój.
"Anioł do wynajęcia" to przepiękna historia. Aż żałuję, że czytam ją w październiku bo na czas adwentu będzie idealna.
Ta książka ma w sobie coś magicznego. Choć nie jest to historia jakiś wysokich lotów, wolę to od razu napisać dla tych, którzy spodziewają się jakiś rodzinnych tajemnic czy Bóg wie czego, to jest na swój sposób magiczna i naprawdę przywraca wiarę w ludzi i w to, że właśnie w święta cuda się zdarzają.
Uwielbiam takie książki i jeżeli szukacie czegoś idealnego na prezent świąteczny, albo coś co wprawi Was w ten nastrój oczekiwania to ta książka będzie idealna.
Jest to takie połączenie wspaniałego humoru z oczekiwaniem na święta i z historią miłosną w tle.
No i ta cudowna okładka! Zimowa i taka bardzo, bardzo świąteczna.
Naprawdę z całego serca ją Wam polecam.
Dla tych, którzy czytali czy Wy także pokochaliście Nelę? Ja ją UBÓSTWIAM!
Te jej hasła są niepowtarzalne.
Moje ulubione: "To z tego, że po prostu zamilcz. Jesteś rozdarta jak stare prześcieradło".
Padłam!
Uwielbiam książki Jojo Moyes. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Autorka pisze fenomenalne książki!
Tym razem jest nie inaczej.
Jess ledwo wiąże koniec z końcem. A wszystko przez byłego męża, który nie dość, że narobił długów to jeszcze popadł w depresje i nie łoży na utrzymanie dzieci.
Jess jakoś stara się iść do przodu. Gdy córce kobiety prestiżowa szkoła proponuje stypendium aż 90 procentowe kobieta wie, że musi zrobić wszystko aby te pozostałe brakujące 10 procent zdobyć. Tylko jak?
Z pomocą przychodzi jej mężczyzna, który nigdy by nie podejrzewał, że przyjdzie mu spędzić długie dni z nieznajomą kobietą, dwójką dziwnych dzieci i śmierdzącym psem.
"Razem będzie lepiej" to wyjątkowa książka, która pokazuje jak ważne jest w życiu to, że ma się kogoś kto nas wesprze w nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. To także opowieść o miłości, walce o marzenia i przede wszystkim o radzeniu sobie z przeciwnościami losu.
Jeżeli chcecie przeczytać naprawdę dobrą książkę, która wciągnie Was od samego początku to polecam ten tytuł.
Nie tak dawno mogliście przeczytać recenzje pierwszej części tej serii "Konsekwencje pożądania".
Nie była to kontynuacja, której bardzo wyczekiwałam, ale gdy się już pojawiła to bardzo chciałam poznać co będzie dalej.
Gdy zaczynałam czytać pomyślałam sobie: a na pewno znajdzie sobie kogoś nowego, zapomni o Tonym, on tam może ją postraszy, ale generalnie wszystko będzie ok. Drugą wersją tego jak mogą potoczyć się losy bohaterki było to, że może da się podejść swojemu mężowi, a ten znów będzie robił z nią co chciał.
Oczywiście ani jedna, ani druga moja wersja się nie sprawdziła, a to co wydarzyło się na kartkach książki, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Claire usiłuje odbudować swoje życie po tym gdy cudem wyszła z więzienia. Pomaga jej w tym przyjaciółka Amber, a także jej brat.
Gdy wszystko wydaje się iść swoim nowym torem, do życia kobiety powraca były mąż, który postanawia odbudować jej zaufanie i zdobyć na nową jej miłość.
Ale czy to jest możliwe po tym co razem przeszli?
Claire choć bardzo boi się byłego męża ma też do niego ogromny sentyment i coś ją do niego ciągnie. Czy kobieta znów da sobą manipulować? A może wydarzenia, które miały miejsce, czegoś ją nauczyły?
Przyznam, że postawa główne bohaterki nic, a nic się nie zmieniła. Nie chcę tego pisać, bo to może niezbyt miłe, ale jaka naiwna była taka została. To co w tej książce się dzieje to masakra. Chociaż na końcu znajdziemy wyjaśnienie, kto za tym wszystkim stoi, to ja nie wierzę w to, że Tony może się cudownie zmienić. Jeżeli ktoś tak traktuje kobiety jak on i manipulacją, pieniędzmi i wymuszeniem zdobywa świat, to o czym tutaj mówić.
Tę część czyta się zdecydowanie szybciej. Chociaż ma 600 stron, ja przeczytałam ją chyba w 1,5 dnia z przerwami, a tę poprzednią część, pamiętam czytałam bardzo, bardzo długo, bo nie potrafiłam zrozumieć głównej bohaterki.
Teraz nadal jej nie rozumiem, ale już wiedziałam czego się spodziewać, więc byłam na to przygotowana.
Jeżeli nie znacie tej serii, możecie przeczytać. W drugiej części choć bohaterka nadal jest naiwna, podoba mi się jej przemiana, więc czytanie tej książki było naprawdę zaskakujące i przyjemne, bo musicie wiedzieć, że Autorka nie pozwala się czytelnikowi nudzić!
Polecam!
Fergus wychowuje się wśród kilku braci i nie jest łatwo. W szkole również kłopoty go nie omijają. Jedyną odskocznią od życia, które prowadzi są marmurki. Gra w kulki pozwala mu zapomnieć o upokorzeniach, przykrościach i sprawia, że czuje się kimś lepszym. Fergus ćwiczy po kilka godzin dziennie i jego życie zupełnie się zmienia za sprawą tej pasji.
Choć los go nie oszczędza, Fergus odnajduje miłość swojego życia - Ginę. Niestety biorąc z nią ślub, rezygnuje tym samym z kontaktów ze swoją rodziną, która wydaje się prosta i głośna w towarzystwie eleganckich krewnych jego żony. Mężczyzna wkrótce dowiaduje się, że żona nie podziela pasji marmurkowej i każe mu jak najszybciej przestać zachowywać się jak mały chłopiec. Fergus choć serce mu pęka, zaczyna okłamywać żonę.
Gdy Sabrina, córka Fergusa po latach odkrywa kolekcję marmurków ojca, nie wierzy, że mógł on coś tak istotnego ukrywać przed żoną i córką. Kobieta, postanawia dowiedzieć się jak to się stało, że nie wiedziała o pasji ojca i krok po kroku odkrywa przeszłość taty.
"Miłość i kłamstwa" to niestety historia jakich wiele. Przyznam, że mnie nie zaskoczyła, a jednak trochę na to liczyłam. Jak na panią Ahern, ta książka to taki średniak.
Mimo to, czytało się bardzo szybko, jak zawsze, no i fajnie było odkryć kolejną rodzinną tajemnicę.
Kto by pomyślał, że za kolekcją kulek może kryć się tyle sekretów:)
Znacie ten tytuł? Macie w planach?