Alice Feeney po raz kolejny udowadnia, że w świecie thrillera psychologicznego czuje się jak ryba w wodzie. W „Dobrej złej dziewczynie” serwuje nam gęstą atmosferę pełną niedopowiedzeń, traum i tajemnic z przeszłości. Książka nie opiera się na klasycznym modelu „zbrodnia – śledztwo – rozwiązanie”, ale raczej zanurza czytelnika w emocjonalny labirynt kobiet, których losy zostały zniszczone przez złe decyzje – cudze i własne.
Poznajemy tu cztery kobiety: Edith, starszą kobietę zamkniętą w domu opieki, Clio, jej nieszczęśliwą córkę, Patience, opiekunkę o zaskakującej przeszłości, i Frankie, więzienną bibliotekarkę. Każda z tych postaci niesie swój ból i maski – i właśnie te maski są powoli zdzierane w miarę rozwoju fabuły.
Bohaterki są kruche, silne, egoistyczne, zagubione – często wszystko na raz. To nie są postaci jednoznaczne ani łatwe do pokochania. A jednak… fascynujące.
Styl narracji zmienny, bo książka prowadzona jest z różnych perspektyw i czasów, wymaga od czytelnika skupienia, ale nagradza za cierpliwość. Z początku trudno zrozumieć, co łączy te historie, ale gdy puzzle zaczynają do siebie pasować – efekt robi wrażenie.
Intryga rozwija się powoli, co może być wadą dla fanów dynamicznego thrillera, ale dla mnie był to świadomy zabieg – książka skupia się nie na samej zbrodni, ale na motywach, konsekwencjach, ciszy między słowami.
Podobało mi się. Może nie była to książka, po której miałam gęsią skórkę, ale z pewnością była to pozycja inteligentna i wielowymiarowa. Najbardziej doceniam emocjonalną głębię. Autorka pokazuje, jak bardzo można się pogubić w relacjach rodzinnych, jak przeszłość rzuca cień na teraźniejszość i jak matki i córki potrafią jednocześnie kochać i niszczyć siebie nawzajem.
„Dobra zła dziewczyna” to psychologiczny thriller dla tych, którzy lubią zanurzyć się głęboko w motywacje postaci, a nie tylko śledzić tropy. To historia o winie, wybaczeniu, zranieniu i dojrzewaniu do prawdy, której przez lata nie chcemy przyjąć.