Przejdź do głównej zawartości

SOCIAL MEDIA

 

Te dwie książeczki to prawdziwe perełki wśród literatury dziecięcej — proste, a jednocześnie pełne emocji, czułości i miłości. To opowieści nie tyle o rodzicielstwie, co o więzi, która rodzi się pomiędzy rodzicem a dzieckiem — więzi, która zmienia wszystko.

 


 

Obie książki utrzymane są w podobnym tonie — delikatne, poetyckie teksty w połączeniu z nastrojowymi ilustracjami Britty Teckentrup tworzą wyjątkowy klimat. Nie znajdziemy tu fabularnych zwrotów akcji ani dialogów — to raczej opowieści o uczuciach, wspólnych chwilach i drobnych codziennych radościach. Każda strona to wyznanie miłości i zachwytu nad dzieckiem — od chwili, gdy pojawiło się na świecie, aż po te wszystkie wspólne „małe” momenty, które w oczach rodzica są wszystkim.


„Od kiedy jestem twoją mamą” ukazuje świat oczami matki, z delikatnością, ciepłem i nutą nostalgii. „Od kiedy jestem twoim tatą” nieco mocniej akcentuje zabawę, ruch i przygodę, ale nie traci nic z czułości. Obie pozycje wzajemnie się uzupełniają — pokazując, jak różnie, a jednocześnie równie pięknie może wyglądać miłość rodzicielska.

Choć są to książki skierowane do dzieci, bez wątpienia równie mocno trafiają do dorosłych. Podczas lektury trudno się nie wzruszyć — każda strona przypomina, jak wyjątkowa i niepowtarzalna jest relacja rodzic–dziecko. To także doskonałe prezenty — na baby shower, narodziny dziecka czy Dzień Matki i Dzień Ojca.
 

 

Ilustracje są stonowane, utrzymane w ciepłej, nieco melancholijnej stylistyce, co sprawia, że książki te działają nie tylko słowem, ale i obrazem.

„Od kiedy jestem twoją mamą” i „Od kiedy jestem twoim tatą” to tytuły, które zostają w sercu na długo. To nie są książki do jednorazowego przeczytania, ale do wielokrotnego powracania — szczególnie wtedy, gdy chcemy przypomnieć sobie, co w rodzicielstwie najważniejsze.

Piękne, szczere, wzruszające. Polecam każdemu rodzicowi — i tym przyszłym, i tym, którzy już dobrze wiedzą, jak wiele zmienia jedno „mamo”, jedno „tato”.

W tej serii ukazały się również dwie inne części: Od kiedy jestem twoją siostrą i od kiedy jestem twoim bratem. Polecam z całego serca całą serię, jest wyjątkowa!

 



„Rodzeństwo” to jedna z tych powieści, która nie opowiada o wielkich wydarzeniach, lecz o tym, co codzienne i przez to najbardziej prawdziwe — o relacjach rodzinnych, które potrafią być równie bolesne, co nierozerwalne. To już trzecia część z tej serii, poprzednie dwie również recenzowałam znajdziecie je tu: Rozwód oraz Teściowa.

Moa Herngren tym razem skupia się na trojgu dorosłych rodzeństwa — Andrei, Ulrice i Rasmusie — i robi to z taką przenikliwością, że czytelnik momentalnie zaczyna analizować własne rodzinne historie.

Punktem wyjścia jest śmierć ojca, ale prawdziwy dramat rozgrywa się pomiędzy żyjącymi. Bohaterowie wracają do rodzinnego domu i razem z tym powrotem wracają także wspomnienia, pretensje i nigdy niepowiedziane żale. To nie jest książka, w której chodzi o wielką akcję — chodzi tu o emocje, o to, co przez lata było skrywane pod pozorami normalności.

To, co mnie ujęło, to autentyczność tej opowieści. Nie ma tu podziału na dobrych i złych — każdy z bohaterów ma swoją rację i swoją wersję wydarzeń. Andrea wydaje się tą najbardziej ułożoną i odpowiedzialną, ale pod jej pozornym spokojem kryje się napięcie. Ulrika nie potrafi ukrywać emocji i wydaje się wybuchowa, ale być może to ona najlepiej rozumie, co naprawdę dzieje się w rodzinie. Rasmus jest najbardziej wycofany, ale i jego cisza mówi bardzo wiele.

Czytałam tę książkę z rosnącym napięciem, choć nie była to historia zbudowana na tajemnicach czy sensacji. Tu napięcie wynikało z realizmu. To powieść, w której nieustannie czuć, jak cienka granica dzieli bliskość od obcości, lojalność od zazdrości, miłość od żalu.

Książka naprawdę mi się podobała. Zrobiła na mnie duże wrażenie przez to, jak bardzo „żywa” była jej narracja i jak dobrze oddawała emocje rodzeństwa. Nie szukała taniego dramatyzmu, a jednocześnie trzymała mnie przy sobie do ostatniej strony. To jedna z tych książek, po których ma się ochotę zadzwonić do rodzeństwa – albo przynajmniej się nad nim porządnie zastanowić.

Polecam każdemu, kto nie boi się zmierzyć z trudnymi uczuciami i doceni literaturę, która mówi głośno o rzeczach, o których często w rodzinach się milczy.


Rodzeństwo - Moa Herngren

 


„Ostatnio widziane” to jedna z tych książek, które już od pierwszych stron budują niepokój – nie przez dramatyczne zwroty akcji, lecz przez duszną atmosferę sekretów, niedopowiedzeń i pozornego spokoju. Adele Parks doskonale wie, jak grać na emocjach czytelnika – i choć w moim przypadku dość wcześnie zaczęłam podejrzewać, kto stoi za zniknięciem, wcale nie odebrało mi to przyjemności z lektury.

Poznajemy dwie z pozoru różne kobiety. Jedna z nich – Leigh – prowadzi uporządkowane życie. Jest żoną, matką, zorganizowaną kobietą, która łączy pracę z dbaniem o dom i macierzyństwem. Druga – Kai – to wolna, seksowna, kochająca podróże kobieta. Żona, która zrezygnowała z pracy aby opiekować się chorą matką. Te kobiety łączy jedno. Obie zaginęły i zostawiły po sobie rozpaczających mężów. 

Autorka snuje historię powoli, z dbałością o każdy szczegół, przez co napięcie rośnie stopniowo, a niektóre fragmenty aż proszą się o podkreślenie. To nie jest thriller oparty na krwawych scenach, tylko psychologiczna rozgrywka, w której ważne są motywacje postaci i ich ukryte intencje.

Muszę przyznać, że od początku miałam przeczucie, kto może być winny – coś w zachowaniu tej postaci po prostu nie pasowało do reszty układanki. Mimo to, autorce udało się kilkukrotnie zasiać we mnie wątpliwości i zgrabnie odwracać moją uwagę, co uważam za duży atut. Nawet jeśli czytelnik jest bystry, Adele Parks nie ułatwia mu sprawy – prowadzi go przez ścieżki, na których nic nie jest oczywiste.

Ostatnio widziane” to solidny thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu nie tyle tempem, co atmosferą i psychologiczną grą. Mi osobiście nie podoba się zakończenie tej historii, w moim odczuciu jest niekompletne, ale i tak uważam, że książka jest naprawdę dobrze napisana. Jeżeli macie ochotę polecam!


Ostatnio widziane - Adele Parks

 



Polowanie na robale gra karciana, to już kolejna gra, która została z pełnoprawnej wersji spakowana w grę idealną do plecaka. Gra przeznaczona jest od 2-5 graczy w wieku od 8-108 lat. Co znajdziemy w pudełku? Karty i instrukcję gry.
Gra nieco różni się w zależności od ilości graczy ale cel pozostaje ciągle ten sam. Zdobyć jak najwięcej robali, aby móc wygrać grę.

Największą zaletą gry jest jej kompaktowy format i fakt, że można w nią grać praktycznie wszędzie, bo jest to gra karciana. Nie jest potrzebny duży stół ani specjalne miejsce. Zasady są proste, a grafika kart urocza! Według mnie najfajniej gra się przy większej liczbie osób. Przy dwóch jest nieco mniej dynamiki i gra jest trochę nudna

Polowanie na robale to udana, lekka wersja karciana kultowej gry. Świetnie sprawdzi się jako gra podróżna, do plecaka lub walizki – bez konieczności taszczenia dużych pudeł czy używania stołu. Jest szybka, zabawna i bardzo przystępna – idealna na rodzinny wyjazd lub granie z dziećmi. Nie zastąpi klasycznej wersji, ale w podróży – spisuje się doskonale.




„Ucieczka last minute” to historia, która z pozoru zapowiada się jak klasyczna opowieść o kryzysie w związku i ucieczce od codzienności, ale Karolina Wilczyńska próbuje poprowadzić ją nieco inaczej — bardziej refleksyjnie, z naciskiem na osobiste dojrzewanie i przewartościowanie życia.

Główna bohaterka, Klara, trafia na Maderę z partnerem, z którym łączy ją już głównie przyzwyczajenie i rutyna. Szybko jednak zostaje sama, zmuszona do tego, by skonfrontować się ze sobą i swoją przyszłością. W egzotycznej scenerii spotyka Radka — mężczyznę, który również coś w życiu stracił i także potrzebuje oderwania się od przeszłości. Ich znajomość nie jest przerysowana ani od razu romantyczna — to raczej seria rozmów i wspólnych chwil, które pozwalają Klarze stopniowo zrozumieć, czego naprawdę pragnie.

Muszę przyznać, że książka czyta się lekko, a Madera opisana jest tak barwnie, że można poczuć zapach kwiatów i szum oceanu. To zdecydowanie najmocniejsza strona tej opowieści. Sama historia jednak nie do końca mnie porwała. Mimo kilku interesujących momentów i subtelnych obserwacji psychologicznych, miałam poczucie, że wszystko rozwija się zbyt schematycznie — od ucieczki po „nowy początek”. Zabrakło mi większej głębi w emocjach i bardziej nieoczywistych zwrotów akcji.

To dobra książka na weekend — lekka, pełna słońca, ale nie zostaje w głowie na długo. Jeśli ktoś szuka niezobowiązującej historii o kobiecej przemianie i odwadze, by zacząć od nowa, znajdzie tu coś dla siebie. 

 

„Teściowa” Moa Herngren to powieść, która zaskakuje swoją zwyczajnością — ale w tym właśnie tkwi jej siła. Nie znajdziemy tu spektakularnych zwrotów akcji czy sensacyjnych dramatów, a raczej intymny, precyzyjnie rozrysowany portret rodzinnej codzienności, z całą jej złożonością i niedopowiedzeniami. Autorka wnikliwie pokazuje złożoność relacji rodzinnych, a szczególnie tej jednej — między synową a teściową, gdzie dobre intencje często zderzają się z niezrozumieniem, frustracją i milczeniem.

Główna bohaterka, Åsa, nie jest postacią jednoznaczną. Wzbudza jednocześnie współczucie i irytację.
Z jednej strony chce dobrze — być obecna, pomocna, kochająca. Z drugiej — zupełnie nie zauważa, jak bardzo narusza granice innych, szczególnie swojej synowej. I choć nie jest czarnym charakterem, trudno nie poczuć dyskomfortu w obliczu jej zaborczości i braku autorefleksji.

Największą zaletą książki jest to, że nikt tu nie jest jednoznacznie winny ani niewinny. Każdy bohater — Åsa, Andreas, Josephin — działa w dobrej wierze, ale też z własnej potrzeby bezpieczeństwa i kontroli. Autorka świetnie pokazuje, jak łatwo można się pogubić w relacjach rodzinnych, szczególnie gdy każdy niesie ze sobą emocjonalny bagaż i niewyrażone oczekiwania.

Doceniam też, jak subtelnie Moa Herngren prowadzi narrację — bez dramatyzowania, ale z wyczuciem emocjonalnych napięć. To książka, która zostaje w głowie, każe się zatrzymać i zadać pytanie: gdzie w naszych rodzinnych relacjach leży granica między bliskością a narzucaniem się? 

Chociaż akcja toczy się powoli, to właśnie w tej codzienności i psychologicznym realizmie tkwi siła tej powieści. Moim zdaniem to bardzo udana książka obyczajowa — nie tylko poruszająca, ale też wartościowa. Polecam każdemu, kto ceni literaturę o relacjach i emocjach — oraz tym, którzy są (lub mają) teściowe.
Przede mną trzecia i póki co ostatnia część tej serii i nie mogę się już doczekać!

Teściowa - Moa Herngren

 

Jeśli kiedykolwiek miałaś wrażenie, że Twój mózg prowadzi z Tobą nieustanny dialog — i to często dość absurdalny — „Ja kontra mózg” Hayley Morris jest książką, która natychmiast trafi do Twojego serca i mózgu rzecz jasna! To pełna humoru, ale jednocześnie bardzo celna i błyskotliwa opowieść o tym, jak wygląda codzienność osoby z nadaktywnym umysłem i nieustanną analizą wszystkiego, co dzieje się wokół.

Hayley Morris, znana z mediów społecznościowych z filmików, w których personifikuje swój mózg i ciało, przenosi ten koncept do wersji książkowej — i robi to z wdziękiem. W środku znajdziemy mnóstwo anegdot, zabawnych rozkmin i wewnętrznych monologów, które są tak bardzo „nasze”, że trudno się nie uśmiechnąć z porozumieniem.

To książka lekka, przyjemna, ale niegłupia. Pod płaszczykiem humoru przemyca wiele prawdy o samoakceptacji, zdrowiu psychicznym, relacjach i kobiecej codzienności. Szczególnie mocno wybrzmiewa temat walki z wewnętrznym krytykiem — tym wiecznie komentującym „głosem w głowie”, który nie daje nam spokoju. Hayley potrafi opisać te momenty z czułością i dystansem, który dodaje otuchy.

Książka „Ja kontra mózg” bardzo mi się podobała. Ujęła mnie nie tylko humorem i dystansem autorki, ale też szczerością. Czyta się ją szybko, z uśmiechem, ale zostaje w głowie na dłużej — szczególnie dla osób, które żyją w ciągłym mentalnym dialogu same ze sobą. Dla mnie to świetna pozycja na prezent dla przyjaciółki, siostry czy kogokolwiek, kto czasem potrzebuje wiedzieć, że „nie tylko ja tak mam”.

Nie jest to literatura psychologiczna ani poradnik choć na początku właśnie tak myślałam. Ale czasami właśnie lekka forma trafia najcelniej. 

Ja kontra mózg - Hayley Morris

 

Gdy czytałam pierwszą część czyli "Nietuzinkowy sklep całodobowy" nie wiedziałam, że będzie kontynuacja. Dlatego ogromnie się cieszę, że mogłam powrócić do bohaterów i poznać dalszą część tej wyjątkowej historii.

Autor z charakterystyczną dla siebie delikatnością ukazuje codzienność ludzi zmagających się z własnymi problemami – zawodowymi, emocjonalnymi, egzystencjalnymi. Głównym bohaterem ponownie jest młody mężczyzna zagubiony we współczesnym, wymagającym świecie. Zatrudnienie w całodobowym sklepie nie staje się jedynie sposobem na przetrwanie, ale swoistą terapią i źródłem refleksji. Tym razem jednak autor pogłębia perspektywę – mamy więcej bohaterów, więcej osobistych historii i jeszcze silniejsze poczucie wspólnoty.

Kim Ho-Yeon mistrzowsko balansuje między prostotą narracji a emocjonalną głębią. Język pozostaje przystępny, nieprzekombinowany, a jednocześnie pełen czułości i zrozumienia dla ludzkich słabości. Każda postać – nawet ta epizodyczna – wnosi do fabuły coś ważnego, jakąś myśl, uczucie czy kontrast. 

Mimo że książka jest kontynuacją, spokojnie można ją czytać bez znajomości pierwszej części. Dla tych jednak, którzy znają „Nietuzinkowy sklep całodobowy, nowe rozdziały będą okazją do powrotu w znajome, ciepłe i symboliczne miejsce. Czy „Jeszcze bardziej nietuzinkowy sklep całodobowy” zaskakuje? Niekoniecznie – autor idzie podobną drogą jak wcześniej. Jednak nie chodzi tu o zaskoczenia, lecz o uczucia, refleksje i spokój, jaki płynie z tej historii. To książka, którą dobrze mieć na półce na „trudniejsze dni” – nie oferuje łatwych rozwiązań, ale pokazuje, że każdy z nas może znaleźć własny sposób na złapanie równowagi.

Na uznanie zasługuje również wydanie książki. Pierwsza część była wydana w miękkiej okładce w uroczym małym formacie. Druga, zachowała mały format ale okładka jest twarda i ma pięknie barwione brzegi.
Jeżeli lubicie koreański klimat, kochacie seriale, jedzenie i literaturę, to ta książka jest obowiązkowa. Uwielbiam ją właśnie za to, że pokazuje prostą ale często zapominaną prawdę - z każdego nawet największego dołka można wyjść, gdy obok ma się człowieka, który Cię wesprze!


Książka „Wyprawy niedalekie Kraków i okolice” to znakomity przewodnik dla wszystkich, którzy chcą lepiej poznać bogactwo przyrodnicze, historyczne i kulturowe Małopolski, nie oddalając się zbyt daleko od Krakowa. Autorzy proponują czytelnikom przemyślany zestaw wycieczek, idealnych zarówno na krótki weekend, spontaniczny jednodniowy wypad, jak i na dłuższą eksplorację regionu.

Publikacja wyróżnia się przede wszystkim przystępnym stylem pisania, który łączy informacje praktyczne z ciekawostkami, legendami i anegdotami. Każda trasa została starannie opracowana – znajdziemy tu dane dotyczące dojazdu, sugerowany czas zwiedzania, propozycje dodatkowych atrakcji w okolicy, a także praktyczne wskazówki, np. gdzie zaparkować, gdzie warto zatrzymać się na odpoczynek lub smaczny posiłek. Dzięki temu książka jest nie tylko inspiracją, ale też realnym wsparciem przy planowaniu wyjazdu.

Na uwagę zasługuje duża różnorodność propozycji – od spacerów po malowniczych dolinkach podkrakowskich, przez wycieczki do historycznych miasteczek takich jak Lanckorona czy Niepołomice, aż po wypady w bardziej dzikie zakątki Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wśród miejsc znajdziemy także rezerwaty przyrody, zamki, ruiny, klasztory oraz urokliwe wsie, często pomijane w popularnych przewodnikach.

Ważnym atutem książki są liczne fotografie, które wprowadzają czytelnika w klimat opisywanych miejsc i jeszcze przed wyjazdem pozwalają poczuć ich atmosferę. Każdy rozdział opatrzono również prostą mapką orientacyjną, ułatwiającą planowanie trasy. Książka jest więc przyjazna zarówno dla doświadczonych podróżników, jak i osób, które dopiero zaczynają przygodę z lokalną turystyką.

Docenić trzeba także uniwersalność przewodnika – autor proponuje zarówno trasy łatwe i dostępne dla rodzin z dziećmi czy osób starszych, jak i nieco bardziej wymagające szlaki dla tych, którzy szukają dłuższych spacerów lub lekkiej aktywności fizycznej. Wszystko to sprawia, że książka sprawdzi się doskonale niezależnie od pory roku – wiosną na piesze wyprawy, latem na rowerowe eskapady, jesienią na podziwianie kolorów natury, a zimą na spokojne spacery.

Podsumowując, „Wyprawy niedalekie Kraków i okolice” to przewodnik pełen serca i pasji do lokalnych podróży. W prosty, ale zarazem bardzo inspirujący sposób pokazuje, jak wiele fascynujących miejsc znajduje się w zasięgu krótkiej wycieczki samochodem czy rowerem. Dla mieszkańców Krakowa i okolic będzie to doskonały sposób na urozmaicenie weekendów, a dla przyjezdnych – nieoceniona pomoc w odkrywaniu mniej oczywistych uroków Małopolski. To książka, do której chce się wracać, planując kolejne małe-wielkie wyprawy.

 


Wyprawy niedalekie Kraków i okolice

 

 

 

„Od kiedy jestem twoim bratem oraz "Od kiedy jestem twoją siostrą" to ciepłe i poruszające opowieści dla najmłodszych czytelników, które w niezwykle prosty, ale jednocześnie piękny sposób opowiadają o relacji pomiędzy rodzeństwem. Autorka, Susannah Shane, ujęła w tych krótkich historiach całą gamę emocji, które towarzyszą dziecku w momencie pojawienia się młodszego dziecka w rodzinie — od niepewności, przez zaskoczenie, aż po rosnące przywiązanie i miłość.

Narracja prowadzona jest z perspektywy starszego dziecka, które na początku nie do końca rozumie, co oznacza bycie bratem czy siostrą. Jednak z każdą stroną widać, jak relacja się rozwija i nabiera głębi. To opowieści o nauce empatii, dzieleniu się uwagą i przestrzenią, ale przede wszystkim — o odkrywaniu nowego rodzaju miłości.

Ilustracje autorstwa Britty Teckentrup są subtelne i doskonale oddają delikatny ton opowieści. Cudowne złocenia dodają książce magii, przez co jej przekaz jest jeszcze głębszy. 

Książki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły swoją dojrzałością emocjonalną. Mimo że są skierowane do dzieci, to również i dorosły znajdzie w niej coś dla siebie. To także lektury, które idealnie sprawdzą się jako pomoc przy wprowadzaniu dziecka w temat pojawienia się rodzeństwa — bez moralizowania, za to z dużą wrażliwością i autentycznością.

Dla mnie jako czytelnika dorosłego była to ciepła, wzruszająca lektura!

Obie książki naprawdę warto mieć na półce — nie tylko ze względu na tematykę, ale także ze względu na sposób, w jaki są napisane i zilustrowane. Idealne na prezent dla starszego dziecka, które przygotowuje się do roli brata czy siostry. Niewielka objętość, wielka wartość emocjonalna.



 

„Rozwód” to powieść, która w spokojnym, ale konsekwentnym rytmie rozbiera na części kończące się małżeństwo. Autorka nie oferuje dramatycznych zwrotów akcji czy szokujących rewelacji — zamiast tego serwuje czytelnikowi coś znacznie bardziej bolesnego i realistycznego: codzienność, która powoli pokazuje rozpad związku, zostawiając po sobie pustkę, pytania i niespełnione oczekiwania.

Głównymi bohaterami książki są Bea i Niklas. Bea, sądziła, że zna swój związek, swojego męża, a przede wszystkim przyszłość, którą wspólnie budowali. Nagłe odejście Niklasa uderza w nią jak grom z jasnego nieba, choć dla czytelnika ta decyzja mężczyzny, paradoksalnie, może wydawać się mniej zaskakująca niż dla bohaterki. To właśnie ta rozbieżność między perspektywą Bei a zewnętrzną obserwacją nadaje książce głębi i autentyczności.
Niklas, zawsze wszystko robił dla rodziny, zapominając tym samym o sobie i swoich pragnieniach. Gdy kolejny wyrzut żony go przytłacza, stwierdza, że koniec z tym. Postanawia zmienić swoje życie.

Autorka mistrzowsko operuje niuansami. Nie obwinia żadnej ze stron — pokazuje, że rozpad związku rzadko kiedy wynika z jednej decyzji czy błędu. To zwykle splot lat zaniedbań, cichych rozczarowań i braku rozmowy. Największą siłą tej powieści jest właśnie subtelność — to książka nie o zdradzie, lecz o milczeniu, nie o awanturze, lecz o niewypowiedzianych słowach.

Książka bardzo mi się podobała! Autorka doskonale pisze i potrafi czytelnika wciągnąć w wir wydarzeń, które jedne po drugim pokazało jak łatwo  można się zagubić w przekonaniu, że „wszystko jest w porządku”.

„Rozwód” to książka, która nie krzyczy. Ona mówi cicho, ale trafia w samo sedno. Serdecznie Wam polecam, a ja już nie mogę się doczekać aż przeczytam dwie kolejne części, które czekają na mnie na półce!


Rozwód - Moa Hengren

 

W świecie, w którym tempo życia jest za szybkie, to właśnie weekend często bywa jedyną okazją, by złapać oddech. Wtedy książki takie jak ta stają się prawdziwym skarbem. „Nad wodę. Mikrowyprawy z Warszawy” to nie tylko przewodnik po mniej znanych zakątkach przyrody Mazowsza – to też zaproszenie do uważności, zatrzymania się i odkrywania uroków lokalnych krajobrazów.

Autorzy opierają swoją książkę na idei mikrowypraw, czyli krótkich, łatwych do zrealizowania wypadów poza miasto – takich, które nie wymagają planowania z wyprzedzeniem, kosztownych przygotowań czy specjalistycznego sprzętu. To doskonała propozycja dla mieszkańców Warszawy, którzy mają ochotę wyrwać się z miejskiego zgiełku na kilka godzin lub jeden dzień.

Co ważne, książka nie jest skierowana tylko do zapalonych turystów – wręcz przeciwnie. Jest bardzo przystępna i zachęca do aktywności osoby, które na co dzień może nie mają doświadczenia w eksplorowaniu natury.

W publikacji znajdziemy ponad 60 mikrowypraw, które prowadzą nad rzeki, jeziora, stawy czy inne wodne zakamarki Mazowsza. Każdy rozdział to konkretna propozycja wycieczki – z dokładnym opisem miejsca, wskazówkami dojazdu, ciekawostkami i zdjęciami. Dodatkowo autorzy nie ograniczają się tylko do miejsc typowo turystycznych – wprost przeciwnie – zachęcają do odkrywania mniej znanych, czasem zapomnianych zakątków natury.

Każda wycieczka ma również skrót najważniejszy informacji czyli:

- czas wycieczki,
- dojazd komunikacją,
- dojazd samochodem,
- parkingi,
- gastroniomia,
- dostępność oraz kod qr z lokalizacją.

Chyba nie muszę mówić, że takie mikrowyprawy nie wymagają już praktycznie żadnego planowania, bo wszystko zostało zrobione za nas. Książka została wydana bardzo estetycznie ma przejrzysty układ, ładne fotografie i miłą dla oka kolorystykę.  „Nad wodę. Mikrowyprawy z Warszawy” to piękna, praktyczna i inspirująca książka, która pokazuje, że nie trzeba jechać na drugi koniec świata, by przeżyć coś wyjątkowego. Bardzo polecam, szczególnie, że przed nami piękna pogoda!





Cześć!

Mam na imię Iza i od zawsze jestem zakochana w książkach. Moja pasja do czytania towarzyszy mi od najmłodszych lat, a blogowanie stało się naturalnym przedłużeniem tej miłości. Pisanie o książkach to dla mnie nie tylko hobby, ale prawdziwa radość, którą dzielę się z innymi. Jeśli również kochasz literaturę, zapraszam Cię do mojego świata, pełnego inspiracji i pasji do słów!