
Sięgając po tę książkę i czytając różne opinie bałam się, że książka może posiadać za wiele wątków związanych z historią danego miejsca czy rzeczy. Że wszystkie opisy będą nudne i nie będę mogła przez nie przebrnąć. Cukiernia pod Amorem mnie w tym względzie bardzo zaskoczyła. Cały ten wątek historyczny czytałam jednym tchem! Jak dla mnie mogłoby nie być tej teraźniejszej perspektywy. Chociaż nie ukrywam polubiłam Hrycia i jego córkę Igę, ale muszę jeszcze powiedzieć, że bardziej czułam się związana z Gutowem z tamtych lat.
Razem z mieszkańcami Gutowa: Marianną, Kingą, Wandą, Adą przeżywałam zawody miłosne. Śledziłam każdy ruch hrabiego Tomasza, martwiłam się o zdrowie małego Pawełka i przeżywałam śmierć malutkiej Frani.
Dla osób, które nie miały okazji czytać jeszcze Cukierni, powiem że cała akcja toczy się głównie wokół zaginionego pierścienia, który odnajduje się nagle w wykopaliskach Gutowa wraz z ciałem. Iga chcąc rozwiązać tą zagadkę dowiaduje się wielu faktów z życia rodziny, a my czytelnicy poznajemy historię dawnych losów mieszkańców pięknego Gutowa, oraz powoli odkrywamy co takiego stało się z pierścieniem:)
Ja nie umiem się już doczekać aż zacznę drugi tom, który grzecznie czeka na półce;)
A i nie zrażajcie się już na początku. Ja miałam problem z ogarnięciem wszystkich nazwisk, ale po 70 stronie już wiedziałam kto jest kto:D
Polecam!