Amanda to młoda kobieta, która rok temu straciła swoją wyczekiwaną córeczkę. Od tego czasu nie tylko urządzony z miłością pokoik stoi pusty, ale puste jest także jej serce, które nie potrafi przeboleć tego, co ją spotkało.
Zbliżają się święta, a wraz z nimi, liczne spotkania rodzinne, których nie jest w stanie znieść Amanda. Do tego w najbliższych dniach musi zdecydować, czy da radę wrócić do pracy na swój oddział intensywnej opieki dla noworodków, na którym pracowała zanim straciła córkę.
Nieoczekiwanie kobieta otrzymuje propozycję od sąsiadki, aby pojechała z nią do Izraela. Mąż nie może jej towarzyszyć z powodu choroby, a kobieta nie czuje się na siłach aby jechać sama w tak długą podróż. Po przemyśleniach Amanda postanawia pojechać, nie tylko po to aby zobaczyć Izrael, ale także po to aby oderwać się od swoich problemów i trosk.
Wkrótce okazuje się, że ten wyjazd to dar i odpowiedź na wiele modlitw.
"Modlitwa nieznajomej" to piękna opowieść o stracie dziecka i próbach radzenia sobie z nim, o chorobie, odbudowaniu zniszczonej więzi małżeńskiej i rodzicielskiej, a także o sile przyjaźni.
Przyznam, że choć książka nie jest jakoś spektakularnie innowacyjna, to czyta się ją bardzo dobrze i myślę, że też nie o to w niej chodzi aby czytać ją z wypiekami na twarzy. Ta powieść pokazuje, że warto mieć nadzieję i wierzyć.
Jest niesamowicie budująca i sprawia, że człowiek głębiej zastanawia się nad sobą i swoim życiem.
Polecam!
