
Autorka: Monika Szwaja
Tytuł: Zupa z ryby fugu
Wydawnictwo:

Zupa z ryby fugu ugotowała się na dobre.
Kurcze, za każdym razem kończąc książki autorki zastanawiam się co w nich takiego jest, że tak dobrze się je przyswaja.
Ja uwielbiam w jej książkach to, że w tak cudowny sposób przemieszcza swoich bohaterów z jednej książki do drugiej, tworząc ogromną kochającą się pa
czkę znajomych, w sumie prawie rodzinę.
W zupie z ryby fugu pojawił się ukochany doktor Wroński a nawet pani Lila, Noel i Róża z klubu mało używanych dziewic. Aż mi się lepiej zrobiło:)
Zupa z ryby fugu to przede wszystkim walka o dziecko. O wyczekiwane, wytęsknione,wymodlone ale wciąż nieobecne w brzuchu przyszłej mamy.
Anitka i Cypek młode małżeństwo bezskutecznie starają się o dziecko. Gdy naturalne metody zawodzą postanawiają spróbować metody in vitro. Po drodze napotykają szereg różnych przeszkód jedną z nich jest Eliza - niby przyjaciółka, a tak naprawdę podstępna zazdrośnica, która nie lubi gdy ktoś ma więcej niż ona. Ta podstępnie stara się niszczyć życie nie tylko Anity, ale także osób, których w ogóle nie zna.
Gdy i metoda in vitro nie przynosi żadnych efektów, za sprawą wspaniałej przyjaciółki Anita decyduje się na wynajęcie kobiety, która urodzi dziecko. Jak się potoczą losy tej przemiłej rodziny dowiedzie się z książki, do której z przyjemnością odsyłam.
Ja podczas czytania ogromnie się zrelaksowałam i z niecierpliwością wyczekiwałam końca książki, żeby w końcu odetchnąć z ulgą, mając świadomość że wszystko jest na swoim miejscu.
I oczywiście z niecierpliwością oczekuję nowej książki autorki!:)
Czy wspominałam już o okładce? Jest genialna:)
Odsyłam do strony autorki: http://www.monikaszwaja.pl/index.php?k=11&lang=pl
Czy wiesz,że kochamy książki Szwai za to samo !!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę kobietę , tez nie mogę się doczekać nowości , która juz się pisze .... i zapowiada suuper :)
Książek autorstwa Szwai jeszcze nigdy nie czytałam. Nie, że nie było mi dane, bo zawsze widziałam jakąś przy okazji odwiedzin w bibliotece, czy też na stoliku u koleżanki. Nigdy mnie do siebie nie przekonywały, a tak naprawdę nie wiedziałam do końca o czym jest dana książka. Może to przez to, że zawsze było ich pełno? Czytam mało polskich pisarzy i muszę zacząć to zmieniać - dziś po Twojej recenzji wiem, że m.in. zacznę od Szwai :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę rzadko sięgam do czytadeł - jednak Szwaja coś musi mieć w swoich powieściach takiego, że bardzo chętnie czytam jej książki.
OdpowiedzUsuńSzwaja jest kochana:)
OdpowiedzUsuńJa "Zupę" czytałam jeszcze w ubiegłym roku, ale recenzję na blogu dodałam, bo to piękna książka jest. Ostatnio jeszcze wpadła mi w ręce "Gosposia prawie do wszystkiego" której akcja poprzedza zupę, a bohaterami są m.in. Sasza Winogradow i Mareszka. Ale Trójca pt. Lila, Róża i Noel też ma tam dużo do powiedzenia. Oj chyba napiszę recenzję u siebie coby komentarza nie przedłużać:)
Oj...ja również się wspaniale relaksuję przy książkach Moniki Szwai, a każda nowa książka tej autorki to jak spotkanie z paczką dobrych znajomych.
OdpowiedzUsuńA ja dawniej zaczytywałam się w książkach Pani Moniki.
OdpowiedzUsuńOstatnio coś mi z nią nie po drodze, ale tak zachwalasz, i widzę po innych przychylnych komentarzach, że chyba warto odnowić znajomość :)
Pozdrawiam :))
Odnów:) Ja wiem, że nie każdy lubi jej książki, ale ja przy nich niesamowicie odpoczywam:)
OdpowiedzUsuń"Zupa z ryby fugu" jest na mojej własnej liście absolutnych, koniecznych konieczności do przeczytania.
OdpowiedzUsuńJuż dawno na nią poluję, ale z marnym skutkiem ;(
OdpowiedzUsuńcudowna książka! pochłonęłam ją po prostu...
OdpowiedzUsuńz tym, że czekałam aż Elizę ktoś uśmierci ;)
miałam nawet kilka pomysłów...!
nie przemawia do mnie ta autorka. Może to błąd i trzeba zacząć czytać polskich autorów? Może. Ale jeszcze nie teraz.
OdpowiedzUsuń