Autorka: Emma Donoghue
Tytuł: Pokój
Wydawnictwo:
Wątpię czy ktokolwiek z nas może sobie wyobrazić życie przez 7 lat w zamkniętym pokoju na dodatek jeszcze z dzieckiem. Jest to niewyobrażalnie depresyjna perspektywa. Przedstawiam Wam mamę, po prostu mamę, która wraz synkiem Jackiem mieszka w Pokoju. Pokój to łazienka, sypialnia,kuchnia, jadalnia i sala gimnastyczna w jednym. Ten pokój to całe ich życie. Niesamowite jest to, że ta kobieta stara się dziecku stworzyć normalny świat! O ile ich życie można nazwać normalnym, życie jest przede wszystkim ograniczone. Ograniczone w metrach kwadratowych, sprzętach, zawartości lodówki, książkach, zabawkach, ubraniach i można by wymieniać jeszcze długo. W Niedzielę Rozpusty mogą zamówić u Starego Nicka, który ich zamknął coś co:
po 1) nie wymaga dużego zaangażowania aby to znaleźć w sklepie,
po 2) coś co jest im potrzebne,
po 3) coś ogólnodostępne
Z każdym tygodniem Jack buntuje się, dlaczego mama zamawia nowe spodnie, a nie na przykład nową książkę.
Cierpliwość tej kobiety, oraz kreatywność jest do pozazdroszczenia.
Układ w jakim się znajduje kobieta jest już nie do wytrzymania, dochodzi do wniosku że muszą uciec.Do znudzenia powtarzają plan A i plan B.
Jack nie znając innego życia, ani świata znajdującego się poza pokojem nie potrafi przekonać się do pomysłu, że ucieczka to dobry pomysł.
A co się stanie gdy już uda im się uciec? Jak mały Jack odnajdzie się w świecie? Co zrobi rodzina? Jak zareagują inni ludzie na tak straszną historię tej dwójki?
Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedzi w książce.
Odkąd Pokój pojawił się w zapowiedziach umieściłam go na liście książek do przeczytania. Książka została Nominowana do Orange Prize for Fiction,a także jest jedną z dziesięciu najlepszych książek 2010 roku!
Moje odczucia po przeczytaniu? Sama do końca nie wiem. Książka jest rzeczywiście dobra. Autorka poruszyła trudny temat, którego nie da się tak szybko przetrawić. Podziwiałam tą dzielną kobietę, która przez 5 lat sama wychowywała synka, w takich warunkach. Uczyła go liczyć,pisać, mierzyć, poszerzała jego słownik, a także uczyła samodzielności. Wszystko jednakże odbywało się w tym jednym pokoju. Jack rozumiał, że jest jakieś "nazewnątrz" poza pokojem, ale nie miał pojęcia, że świat jest tak duży! Nie czuł nigdy promieni słońca czyli" buzi Pana Boga" chyba, że przez szybę, zapachu czystego powietrza, czy wiatru na skórze. Jego jedynym życiem byłe te w Pokoju. To był jego dom, jego życie, jego cały świat.
Mam wiele przemyśleń związanych z ich późniejszym życiem, ale nie chciałabym Wam ich zdradzić ze względu na osoby, które jeszcze nie czytały.
Chciałam Was tylko zachęcić, bo to co przeczytacie w tej książce zostanie w Was na długo.