
Główną bohaterką jest Heidi. Młoda wdowa, matka chłopca Abotta. W życiu nie zawsze miała lekko. Odkąd mąż zginął w wypadku, Heidi nie potrafi się pozbierać. W dzieciństwie także przeżyła traumę, gdy matka zostawiała ją z ojcem i wyjechała na całe lato do Prowansji.
I to właśnie tam, w pięknym domu, pełnym magicznych opowieści ląduje Heidi. Wraz z synem cierpiącym na fobię czystości i z Charlotte,przybraną córką, siostry Heidi, zbuntowaną nastolatką.
To właśnie w domu, który niejako zabrał Heidi mamę, kobieta próbuje odbudować swój świat na nowo i znów zacząć żyć. W tej historii, nie może także zabraknąć wątku miłosnego. I taki się pojawi, bowiem w domku obok, mieszka kolega Heidi z dzieciństwa Julien. Oboje mają złamane serca, a wiadomo, że nic tak nie przybliża jak wspólne cierpienie.
Kto wie, co się wydarzy w sercach tych dwojga...
Książka opowiada o silnych więzach rodzinnych, o cudownej sztuce jedzenia, o miłości i przywiązaniu. Jej cudownie, sielski klimat nie pozostaje obojętny czytelnikowi. Ja w trakcie czytania miałam wrażenie, jakbym sama spędziła lato w tym cudownym miejscu.
Długo po odłożeniu książki, nie potrafiłam ubrać w słowa tego, co gdzieś mam w głowie. Książka nie jest fantastycznie porywająca i trzymająca w napięciu. Jest bardzo klimatyczna, spokojna i podnosząca na duchu. Myślę, że właśnie takie było zamierzenie autorki. Miałam przyjemność czytać także dwie poprzednie książki Bridget Asher,które należą do moich ulubionych, ale są całkiem inne niż ta.
Zdaję sobie sprawę, że książek dotyczących cudownych zmian życiowych, jakie zachodzą w bohaterach, w Prowansji czy Toskanii czy w jeszcze innym miejscu jest całe mnóstwo. Ta, jednak wydaje mi się pod pewnym względem inna, bardziej życiowa i nie przesadzona. Tym bardziej, że jak przeczytałam w wywiadzie z autorką, część z tych historii wydarzyła się naprawdę!
Ja z dużym żalem rozstawałam się z książką. Myślę, że dokładnie takiej lektury w tej chwili potrzebowałam. I mimo, że nie mam złamanego serca,prowansalski balsam zdecydowanie podniósł mnie na duchu.

Zapraszam także do przeczytania wywiadu z
