Autor: Lee Carroll
Tytuł: Królestwo czarnego łabędzia
Wydawnictwo:
Do książki zdecydowanie przyciągnął mnie tytuł. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czytała o królestwie czarnego łabędzia, dlatego stwierdziłam, że pomysł na treść powinien być świeży. Nie myliłam się, chociaż po przeczytaniu stwierdziłam, że to jednak nie jest to, czego się spodziewałam.
Garet James jest zwykłą nastolatką. Dorasta przy boku ojca, bowiem matka zginęła w wypadku samochodowym. Przed śmiercią mamy, Garet otrzymała od niej pierścień z herbem czarnego łabędzia, który od pokoleń przechodzi z matki na córkę. Nie zastanawiając się dłużej jakie znaczenia ma pierścień, Garet próbuje zapomnieć o bólu jaki odczuwa po starcie ukochanej osoby.
W życiu dziewczyny bardzo dużo się dzieje. Ojciec wpędza ich w długi i już niedługo później okazuje się, że nie mają za co żyć. Garet, załamana złymi wiadomościami, przypadkiem trafia do jubilera, który o dziwo zna dziewczynę i ma dla niej propozycję nie do odrzucenia! Zadaniem Garet jest otwarcie srebrnej szkatuły, którą przed wiekami ktoś zalutował. Mężczyzna nie dość, że powierza Garet tę drogocenną szkatułę, to jeszcze oferuje, że zapłaci za usługę. Dziewczyna uszczęśliwiona możliwością zarobienia dodatkowego grosza z radością się zgadza. Nie wie tylko, że szkatułka to istna puszka pandory, a jej otwarcie nie pozostanie obojętne.
Wraz z otwarciem wieka, świat ukazuje swe mroczne i niebezpieczne oblicze. Od tej pory będzie się działo. Bądźcie przygotowani na wampiry, elfy, wróżki, gnomy i inne magiczne postacie. Nie wszystkie z nich mają dobre zamiary. I co najgorsze wcale nie mają ochoty wracać tam, skąd przyszły. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie!
Jest w książce to coś, co z pewnością spodoba się fanom tego typu książek. Jak dla mnie za dużo tutaj fantastyki (chociaż to właśnie urban fantasy), a za mało tego, czego się spodziewałam. Trudno mi powiedzieć czego konkretnie się spodziewałam, ale miałam zupełnie inne wyobrażenie o książce, być może dlatego mam tak mieszane uczucia do niej. Śmiało mogę napisać, że pomysł na książkę jest świetny! Natomiast książka sama w sobie na kolana niestety nie powala. Szkoda, bowiem myślę, że sam pomysł już niejako był tym strzałem w dziesiątkę, a mam wrażenie jakby potencjał tego, co mogło być, został niewykorzystany. W książce ciągle coś się dzieje, są różne zwroty akcji, ale trudno się jest zaangażować w to co się dzieje, a brak napięcia sprawia, że do książki po odłożeniu trudno się wraca.
Zastanawiam się czym to jest spowodowane? Jeszcze do tego nie doszłam ale jestem ciekawa jak wypadnie kolejny tom.
"Królestwo czarnego łabędzia" to pierwsza część trylogii, zobaczymy co autorka pokaże w drugiej odsłonie;)
Zamierzacie przeczytać?
Zwróćcie uwagę na naszą piękną okładkę!