Lea odkąd pamięta zawsze mieszkała blisko lotniska. Jej matka urodziła ją gdy była nastolatką i od tego czasu tułają się z miejsca na miejsce, klepiąc jeszcze większą biedę.
Gdy Lea kończy 14 lat rozpoczyna pracę na lotnisku. Wkrótce prosi pana Hall'a o pierwszą lekcję pilotażu, a ten zgadza się pod warunkiem, że dziewczyna przyniesie zgodę mamy.
Lea doskonale zdaje sobie sprawę, że gdy tylko matka dowie się o tym, że dziewczyna będzie latać, wszystkie zarobione pieniądze zasilą kieszeń kochanka mamy, dlatego podrabia podpis i tak rozpoczyna swoją przygodę.
Kilka lat później, Lea lata już sama z banerami reklamowymi. Gdy na wojnie ginie jeden z synów pana Hall'a, a następnie i on umiera na zawał, wszystko przestaje mieć sens.
Wtedy za prowadzenie lotniska bierze się drugi syn właściciela - jeden z bliźniaków Grayson, bo musicie wiedzieć, że jest jeszcze jeden przystojniak Alec.
Wkrótce Lea będzie musiała podjąć ważną decyzję, czy ulec szantażowi Graysona, czy pójść za głosem serca.
"Odlot" to chyba jedna z lepszych książek Jennifer Echols. Ja czytałam wszystkie, które pojawiły się do tej pory w Polsce i tą chyba mogę właśnie tak zakwalifikować.
Do samego końca trzyma w napięciu. Przyznam, że podejrzewałam jak się może skończyć ta historia, ale do samego końca nie byłam pewna, czy właśnie będzie tak jak podejrzewałam.
Zdecydowanie na plus trzeba zaliczyć także budowanie napięcia w książce i charakterki głównych bohaterów. Są tak zróżnicowani, a jednak świetnie się uzupełniają.
Jeżeli macie ochotę odlecieć to polecam:)
