Autorka: Emily Giffin
Tytuł: Sto dni po ślubie
Wydawnictwo:
Ten tytuł pierwszy raz czytałam też kilka lat temu. Pamiętam, że musiałam na niego bardzo długo czekać w bibliotece. To była czwarta książka jaką przeczytałam tej Autorki i z wielką przyjemnością powróciłam do niej dziś.
Choć historia jest nieco banalna to i tak uważam, że na wieczór aby się odprężyć, coś takiego jest idealne.
Ellie to żona Andy'ego. Ich małżeństwo przypomina sielankę, jednak wszystko zmienia się dokładnie 100 dni po ślubie, gdy kobieta spotyka swoją dawną miłość - Leo.
Wkrótce do głosu dochodzą wątpliwości, czy aby na pewno jej mąż, jest miłością jej życia?
Czy decydując się na ślub nie popełniła największego błędu w swoim życiu?
Akurat ten tytuł czyta się bardzo wolno. Choć mam wielki sentyment do wszystkich książek Autorki to ta książka, jako jedna z nielicznych jest bardzo banalna i główna bohaterka nadal jest tak samo denerwująca jak kilka lat temu. Choć muszę przyznać, że zdecydowanie nie rozumiem jej wątpliwości, bo przecież skoro wcześniej było wszystko w porządku to dlaczego nagle wszystko się zmieniło?
W połowie książki akcja jednak przyspiesza i naprawdę książka tak szybko się kończy, że człowiek się zastanawia kiedy to zleciało!
Podobają mi się również te tajemnice i sekreciki, które poznajemy podczas czytania. Nic nie jest oczywiste i to w książkach lubię.
Jak widzicie, chociaż nie jest to moja ulubiona książka Autorki to i tak warto ją przeczytać.
Jest lekka i przyjemna, a o to przecież chodzi.
Zostawiam Wam również fragment najnowszej książki Emily Giffin: Pierwsza przychodzi miłość