
Tytuł: Dziewczynka, która widziała zbyt wiele
Wydawnictwo:
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" to opowieść o cierpieniu i o miłości jaką jest w stanie obdarzyć się rodzeństwo. Aaron i Ania od zawsze byli dla siebie bliscy. Aaron opiekował się siostrą kiedy ich matka zaczynała chorować i tak zostało. Także wtedy gdy oboje trafili do domu ciotki, Aaron za wszelką cenę chciał ochronić siostrę, niestety nie do końca mu się to udało.
Nie udało mu się także ochronić siebie.
Dom ciotki stał się nie tylko miejscem zamieszkania, ale także miejscem, które na zawsze zmieniło życie tych dwojga dzieci. Dzieci nieszczęśliwych, zostawionych samych sobie, cierpiących i niechcianych.
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" to książka, która swoją tragiczną historią ujmuje czytelnika. Mimo trochę chaotycznego przekazu całość jest dobra i dobrze się ją czyta. Bardzo polubiłam głównych bohaterów. Razem z nimi trudno było mi się pogodzić z tak nieodpowiedzialnym zachowaniem matki i taką lekkomyślnością ciotki. Zaskoczył mnie też koniec książki. Ciągle zastanawiałam się co też takiego wydarzyło się pomiędzy rodzeństwem, że jedno z nich musiało donieść na drugie, a na końcu zdziwienie...niedowierzanie.
Powiem szczerze, że jestem mile zaskoczona. Temat jest bardzo na czasie, a ludzkie dramaty nie są nikomu obce. Podoba mi się realizm tej książki. Nic nie jest przerysowane. Aaron i Ania nie są dziećmi żywcem wyjętymi z katalogu. Są to dzieci po przejściach z ogromną raną w sercu. Ta książka mówi nie tylko o ludzkich dramatach, ale także o miłości, która jest w stanie znieść wiele wyrzeczeń.
Wcześniej nie miałam przyjemności czytać żadnej książki autorki ale teraz z pewnością się to zmieni.
A Wy czytaliście już? Zamierzacie?
Brzmi ciekawie, tajemniczo. Myślę, że to coś dla mnie, zwłaszcza, że tematyka wydaje się troszkę trudna, co lubię.
OdpowiedzUsuńCzytałam, czytałam! I powiem Ci, że nawet odczucia mamy podobne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Właśnie czytam ;)
OdpowiedzUsuńPo recenzji Scarletki nie byłam przekonana do przeczytania książki i nie miałam jej w planach. Ale po recenzji Sabinki i teraz Twojej wiem, że sięgnę po "Dziewczynkę...". A okładka fantastyczna. Śliczna, cudowna. Ma w sobie coś tajemniczego choć jest słodka.
OdpowiedzUsuńJa zamierzam, ale nie miałam jeszcze okazji...
OdpowiedzUsuńMam w planach - tyle dobrych opinii, że muszę w końcu przekonać się sama o wartości tej powieści :)
OdpowiedzUsuńJa również przeczytam, ale raczej nie w najbliższym czasie, (choć książka stoi na półce), poczekam aż trochę ucichnie na blogach ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o czym wiesz ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem rewelacyjna!
Jak tylko zobaczyłam w zapowidziach wydawnictwa, od razu wiedziałam, że chcę po nia sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPolecam inną książkę autorki - http://mizielonomi.blox.pl/2011/02/Nikt-nie-widzial-nikt-nie-slyszal-Malgorzata-Warda.html . Robi duże wrażenie...
Pozdrawiam:)