Autorka: Samantha Wilde
Tytuł: Mama w czterech ścianach
Wydawnictwo:
Narodziny Zacha zmieniają absolutnie wszystko w życiu Joy i jej męża.
Zgodne i szczęśliwe dotąd małżeństwo, od porodu prowadzą zimną wojnę.
Joy, nigdy nie myślała, że przyjście na świat dziecka, wiąże się z taką reorganizacją życia. Przesypiane dotąd noce, teraz naznaczone są ciągłym karmieniem i usypianiem dziecka, spędzane beztrosko dnie, muszą być dostosowane do potrzeb dziecka, a przecież nie tak to miało wyglądać.
Do tego wszystkiego Drew - mąż Joy, spędza coraz więcej czasu w pracy, mama nie pomaga w wychowaniu wnuka tak jak powinna to robić. Teściowa ciągle krytykuje, a dodatkowo ciążowe kilogramy nie chcą zniknąć..
Jak tu żyć?
"Mama w czterech ścianach" to książka, która bez przekłamania pokazuje pozytywne i negatywne aspekty macierzyństwa. Joy jest tak bezpośrednia, że z pewnością każda czytelniczka odnajdzie w niej pokrewną duszę i mimo, że nie zawsze zgadzałam się z tym co wyczynia nasza bohaterka, wspierałam ją, bo uważam, że świetnie sobie radziła.
Generalnie książka nie jest jakoś specjalnie odkrywcza, ale naprawdę dobrze się ją czyta, przede wszystkim dlatego, żejest bardzo prawdziwa. Każda kobieta, która jest już mamą z pewnością odnajdzie cząstkę siebie w Joy, która od początku nie miała łatwo, a już gderająca nad głową teściowa, krytykująca każdy ruch, była dobijająca.
Pojawienie się na świecie dziecka, zawsze jest rewolucją, a nie wykończenie się już na początku jest sztuką, dlatego warto choć trochę rozerwać się podczas czytania przygód innej mamy, zamkniętej w czterech ścianach z dzieckiem.
Polecam!